Zupełnie nie rozumiem, dlaczego tato w kłótniach z mamą zarzuca jej, że podburza brata i mnie przeciwko niemu. Sugeruje, że mama tworzy jakiś spisek, a to nieprawda. Staram się być obiektywny, czasami przyznaję rację ojcu... Syn
Nikt nie lubi przyznawać się do błędu. Tylko dzieci to potrafią i nie mają z tym problemu. Dorośli bywają pyszni, przekonani o swoje nieomylności. Żeby się jakoś usprawiedliwić, budują różne teorie.
Od zawsze mężczyźni bronili się w małżeńsko- rodzinnych dyskusjach stwierdzeniem, że mama napuszcza dzieci przeciwko nim. To jest argument trudny do podważenia, dlatego go używają. Czasami może być odwrotnie, kobieta może tewierdzić, że mąż napuszcza na nią dzieci.
Rozumiem, że jesteś obiekatywny, a mama Was nie napuszcza na ojca. Ale on szuka jakiegoś argumentu, a nie widząc go, buduje teorię spisku. Mało tego, jeśli ojciec w nią wierzy, to czuje się usprawiedliwiony.
Znam wiele dojrzałej młodzieży, która- musząc wciąż mieszkać przy rodzicach- stara się nie mieszać w ich kłótnie lub dyskusje. Bo gdy w grę wchodzą emocje, to nie ma mowy o logice lub rozsądku. Dobry jest każdy argument, którego się uzyje w starciu z przeciwnikiem. Takimi kłotniami nie należy
się zbytnio przejmować, bo one czasami wchodzą w nawyk, działają oczyszczająco, a małżeństwo jest już tak do siebie przyzwyczajone, że w sumie tych ataków nie biorą sobie za bardzo do serca.
Myślę, że gdzieś tam głęboko ojciec wie, że nie ma spisku, ale tak mu łatwiej mówić. Pamiętaj, by w przyszłości nie powtarzać błędów rodziców. Niestety, lata mijają i te błędy się często powtarza.
Więcej listów: