Mam dosyć przedświątecznych porządków. W kólko to samo, tylko nerwy i pośpiech, a nikt nie szanuje mojej pracy! Nie lubię tego! Wykończona
To stara tradycja, mająca świetną wymowę, że wyrzuca się z domu wszystko stare, złe i nastaje nowy ład. Ten porządek i czystość to jest odbicie tego, co powinno się dziać w naszej duszy. Ona też potrzebuje porządku. Ten domowy ład jest mniej ważny, chociaż zabiera mnóstwo czasu i sił. Lecz duchowy jest ważniejszy i bez niego domowy staje się koszmarem.
Pomyśl, że bierzesz udział w odwiecznym rytuale, że wymiatasz stare złości, kłamstwa, wątpliwości, wszelkie złe myśli. Domowe sprzątanie jest tylko metaforą tego, że oto nastaje zupełnie nowy czas.
Dlatego dawniej wygaszano ogień, dlatego bielono izby, wietrzono, wynosznono wszystko z chałup, by nic brudnego, zepsutego nie zostało.
Rozumiem zmęczenie, bo sama z nim walczę, ale porządki przedświąteczne mają zupełnie inny wymiar i spróbuj spojrzeć na nie zupełnie inaczej. W Wielki Czwartek- słyszymy o służeniu, o myciu nóg apostołom. Jezus służył na kilka godzin przed aresztowaniem. My możemy służyć na kilka
godzin przed świętowaniem!
Wielki Czwartek to dziękowanie za zwycięstwo nad złem. Brud i bałagan są symbolami zła, więc walcz dosłownie i metaforycznie. Wielki Piatek- to współudział w cierpieniu Pana Jezusa- nawet nie mamy prawa narzekać! A Wielka Sobota to już tylko ostanie muśnięcia, by dom był gotowy na największe święto. Sprzatanie nie jest w tych dniach celem samym w sobie!
Jeśli Cię zdenerwowałam tą filozofią- przepraszam. Mi takie rozumowanie pomaga! Mam świadomość, że wchodzę w czynności, które od dwóch tysięcy lat wykonywali
przodkowie, nie jestem sama.
Więcej listów: