Jak przekonać rodziców, by pozwolili mi kroczyć drogą mojego powołania?Narazie nie chcą o tym słyszeć, biorą mnie na litośc, wykorzystują mój miękki charakter. Czasami mam tego dosyć i nie wiem, czy zrezygnować? Powołany
Nie wiem, czy będziesz potrafił, ale możesz pytać, jakiej przyszłości chcieliby dla Ciebie. Czy zdają sobie sprawę, że w każdej pracy nie będziesz się czuł spełniony, nigdy nie będziesz szczęśliwy. Pytaj, czy ważne są jakieś ich wyobrażenia o Tobie, czy Twoja pewność i marzenia. Każda inna decyzja, gdy np. wybieramy zawód, gdy wiążemy się z inną osobą sakramentem małżeństwa- też wiąże się z ryzykiem, gdyż nigdy nie wiemy jak sami się zmienimy, jak zmieni sie drugi czowiek. Właśnie z tego względu wcale tak szybko do zakonu nie przyjmują. Np Karol Wojtyła chciał wstapić do zakonu, ale go nie przyjęto! Mija kilka lat, nim powoli, stopień po stopniu przyjmuje się śluby zakonne.
Skoro Ty teraz czujesz tak mocne powołanie do życia zakonnego, to proś, by Ci pozwolili, bo to nie jest nic ostatecznego. Mogą Cię przecież do następnych stopni nie dopuścić. Jeśli siebie nie sprawdzisz, to nigdy nie będziesz w pełni szczęśliwy, wciąż miałbyś sobie coś do zarzucenia. Musisz bardzo spokojnie zapytać, czego się tak boją. Będziesz miał zapewnione mieszkanie, rodzinę zakonną, zajęcie i byt. Proś, by podawali konkretne powody swojej niechęci. Proś, by nie szantażowali Cię emocjonalnie! Mów, że przyjeżdżasz po wsparcie, przyjeżdżasz cieszyć się nimi, a oni wykorzystują Twoją delikatność.
Możesz ostrzec, że będziesz rzadziej przyjeżdżał, jeśli to się ma wiązać z niepokojem.
Rozmawiaj osobno z braćmi, osobno z rodzicami. Nie wiem do końca, ile masz lat, ale jeśli jesteś pełnoletni i bardzo mocno odczuwasz powołanie, to bądź bardziej stanowczy. Wielu młodych sprzeciwia się rodzicom podejmując decyzję o małżeństwie. Wielu młodych cierpi z tego powodu różne przykrości. W życiu nie wszystko układa się łagodnie i miło oraz po naszej myśli. Dlatego wysłuchaj ich konkretnych zastrzeżeń, a później walcz o swoje, jeśli jesteś zdecydowany. Nie zyjemy dla rodziców, każdy dorastając tworzy własną wizję życia i podejmuje pełną za to życie odpowiedzialność.
Współczuję Ci, ale niewiele mogę pomóc, bo przecież rodzina też ma prawo do swojego zdania. Może to taki Twój krzyz, który będziesz musiał ofiarować.