Moja przyjaciółka ma niepraktykujących rodziców. Mówi, że chciałaby też chodzić na msze, ale jakoś jej to nie wychodzi. Chciałabym jej pomóc. Obie mamy dosyc daleko do kościoła, ja wychodzę w niedziele wcześniej, bo mam próby. Jak jej pomóc? 12-latka
Zachęcaj ją do chodzenia. Tłumacz, że udział we mszy, szczególnie pełny udział, to jakby karmienie swojej duszy. Gdy człowiek rezygnuje z tego pokarmu, to dusza choruje na anoreksję, obumiera, traci kontakt z Bogiem. Może potem po latach ten kontakt odzyskać, ale nikt nie wie, czy spotka go taka łaska, że na starość wróci do Boga.
Dlatego skoro się przyjaźnicie, to widocznie tak powinno być, ze Ty koleżance lekko przypominasz, że obowiązek uczestniczenia we mszy, to coś, co jest nam bardzo potrzebne. Dbamy bowiem o swoje ciała- higiena, ciepło, zdrowa żywność. A pełnia człowieka to ciało i dusza. Nie można tej duszy tak po macoszemu traktować. Zdrowa dusza nigdy potem nie zachoruje na różne depresje, załamania. Ona potrzebuje kontaktu z Bogiem... Widzę, że Ty więcej niż tłumaczyć i prosić nie możesz zrobić. Koleżanka powinna sama podjąć decyzję, a Ty tylko jej przypominaj, zapraszaj, zachęcaj. Nigdy się na nią nie obrażaj o to, że nie była w kościele i pamiętaj, że ona Cię obserwuje. Powinna dojść do wniosku, że uczestniczenie we mszy daje Ci siły do bycia dobrą. Pracuj więc nad sobą i bądź apostołką. Swoim przykładem przyciągnij ją do Boga, do Kościoła.
Więcej listów: