Z dwóch najbliższych przyjaciółek jedna zaczyna się oddalać. Nagle dowiaduję się, że gdzieś była, że trochę tam pili, że gadali o bzdurach. Jestem domatorką, ale jak mnie ktoś prosi, to wyjdę. Wydaje mi się, że ona tego nie chce. Odsunięta
Opisany przez Ciebie problem jest stary jak świat. Pewnie Twoja babcia i Twoja mama, wszystkie ciotki mogłyby dużo wspominać. W czasie dorastania zdarza się bardzo często taki moment, że jedna czy
druga koleżanka nagle odchodzą w niezbyt dobrym kierunku. Można prosić, tłumaczyć, skarżyć- nic nie pomoże. Ten ciężki czas minie, ale teraz jest jak jest.
Mówi się trudno. Nie potępiaj jej, ale krytykuj picie, nawet w małych ilościach, krytykuj pustą gadaninę, mało wartościowe towarzystwo. Nazywaj rzeczy po imieniu, mów, co Ci się nie podoba. Jeśli tylko będzie to możliwe, to rozmawiaj z nią, ale jeśli nie będzie o czym gadać- trudno. Na jakiś czas Wasze drogi się nieco rozejdą. Nie miej do niej żalu, bo to działa instynkt, ona nad tym nie panuje. Można czasami we dwie pogadać na ten temat, ale na ogół takie osoby muszą po prostu przejść ten etap. Potem są świetnymi osobami....będzie tylko wspomnienie po latach....
Każdy człowiek ma wolność podejmowania decyzji, dokonywania wyborów. Gdy siłą, ostro próbujemy go zmusić do czegoś, co jest dobre, on i tak nam umknie. Tylko dziecko można siłą chronić. A nastolatka chronimy tylko wtedy, gdy wpada w coś bardzo niebezpiecznego- alkohol, narkotyki, bardzo
złe towarzystwo.
Natmiast jeśli nastolatka szuka nieciekawego towarzystwa, tam się dobrze czuje, ale nie są to przestępcy, alkoholicy ani narkomani, to trudno. To są jej decyzje.
Przebywaj wiecej z drugą przyjaciółką, nie obgaduj tamtej, czekaj na jej opamiętanie. Gdy się bedziecie widzieć, mów co myślisz i co czujesz.
Przyjaźń nie wiąże się ze ślubowaniem wierności. W każdej prawie przyjaźni zdarzają się chwile ochłodzenia kontaktów. Ważne, by wtedy nie obgadywać, tyko odsunąć się i czekać na opamiętanie...ingerować tylko w czasie poważnego zagrożenia. Ale jednocześnie trzeba być szczerym.
Czasami ktoś się musi sparzyć, by juz więcej czegoś nie robić. Inaczej się nie przekona.
Więcej listów: