Od początku podstawówki przyjaźnię się z chłopakiem. Nagle poczułam, że się zakochałam. Powiedziałam mu, zaczęliśmy się spotykać. Zupełnie nam to nie wychodzi, oboje się męczymy. Obawiam się, ze zniszczyłam naszą piękną przyjaźń. 16-latka
Wszystko wskazuje na to, że pomyliłaś się, że to co Was łączy jest przyjaźnią. Piękną i cenną, ale
przyjaźnią.
Myślę,że podczas następnego spotkania powiedz szczerze, że się męczysz, on też i może warto by wrócić do starego układu i poczekać, co Wam serce podyktuje. Jeśli się znacie tyle lat, to szzcerość chyba nie jest dla Was problemem.
Spotkania, podczas których para się męczy są bez sensu. Mlodzi męczą się ze sobą przez jedno, dwa spotkania, bo każde chce dobrze wypaść, zrobić wrażenie. Wy się za dobrze znacie, nie ma tego wzajemnego poznawania się, odkrywania wspólnych poglądów, pasji. Ale widac, że brakuje tej mocnej iskry, która sprawa, że dwoje ludzi łączy nie tylko przyjaźń, ale także coś innego- zauroczenie, fascynacja, podziw, chęć nieustannego przbywania razem, trudności w rozstaniu, chcęć wspólnej drogi przez życie.
Nie ma co sie martwić. Wróćcie do dawnego układu i czekajcie, co przyniesie czas. Kogo poznacie w liceach. Przyjaźń należy sobie cenić i cieszcie się nią. Czy zamieni sie w miłość to się jeszsze okaże.
Więcej listów: