Boję się, że przyjaciółka znów mnie zawiedzie, a ja będę cierpieć. Może już lepiej nie ufać, nie mieć nadziei i nie żyć w strachu, że znowu coś się nie uda? Niepewna
Warto mieć nadzieję. Nawet za cenę bólu. To rozumie każda mama, która wciąż ufa, że dziecko się opamięta i przestanie skręcać w złą stronę. Oczywiście, że nadzieja może spowodować kolejne cierpienie. Nadzieja jest cnotą, tak jak wiara i miłość. Dlatego nie powinniśmy jej nigdy utracić.
Ale jednocześnie obowiązuje nas używanie rozumu i trzeba trochę pilnować, czy nasze postępowanie jest w miarę rozsądne. Ale nadzieja i miłość nie musza być zgodne z rozumem, bo one są ponad logikę i ponad rozumem.
Nie uniknie się w życiu cierpienia, czasami trzeba ryzykować. Zawsze warto mieć nadzieję, ale nie
zawsze trzeba trwać w bliskich kontaktach z kimś, kto odciąga nas od dobra, od Boga. Przeanalizuj to, przyłóż do swojej sytuacji.
Wszystkie kłopoty małżeńskie są takie trudne, bo tam wchodzi w grę właśnie nadzieja i miłość. Inni patrzą na małżeństwo i myślą, że juz nic go nie uratuje, że ono się rozpadnie, a tu nagle rodzice się dogadują i dają sobie kolejną szansę. Zresztą, to jest samkrament, czyli tam jest obecny Pan
Jezus.
Przyjaźń nie jest sakramentem. Krzywdy należy przebaczyć w sercu. Ale można się od tej osoby odsunąć. Nie gniewać się, ale odsunąć. Trzeba wziąć pod uwagę, czy ta osoba nie ma na nas złego wpływu, czy nie chce nas wciągnąć w zło.
Jeśli nadal nie wiesz, co robić, a chcesz się poradzić, to możesz zaznaczyć, że prosisz o dyskrecję, wtedy Twój list i moja odpowiedź sie nie ukaże na stronie ani w gazecie.
Zapewniam, że przed cierpieniem sie nie ucieknie. Pan Jezus też nie uciekał, ufał apostołom i kochał ich, chociaż wiedział od początku, że będą słabi i go zawiodą.
Miłość jest większa od cierpienia, a żeby się o tym przekonać, trzeba ryzykować.
Więcej listów: