O instrukcji do F16, biblijnych odkryciach i pisaniu długopisem po Ewangelii – rozmowa z ojcem Stanisławem Jaroszem, paulinem, proboszczem parafii św. Ludwika we Włodawie.
Mały Gość: Czy w Biblii znajdę odpowiedź na każde pytanie?
O. Stanisław Jarosz: – W Biblii jest odpowiedź na wszystko. Trzeba tylko dobrze poznać tę księgę. Wyobraźmy sobie myśliwiec F16. Taki samolot ma odpowiednią instrukcję obsługi. Pilot z niej może skorzystać pod warunkiem, kiedy wie, z czego myśliwiec się składa. Kiedy wie, że zespoły elektroniczne są na samym początku, zespoły paliwowe – w środku, a urządzenia siłowe – jeszcze w innym miejscu. Podobnie jest z czytaniem Biblii. Aby jej użyć, to znaczy odnieść do własnego życia, trzeba ją znać.
To znaczy, że mamy przeczytać Pismo Święte od deski do deski?
– Nieraz ludzie mówią mi, że Pismo Święte nie zgadza się z dzisiejszą nauką, techniką czy odkryciami archeologicznymi. Biblia nie jest podręcznikiem. Można ją oczywiście przeczytać od deski do deski, ale ważniejsze jest to, by czytać ją w świetle tego, czym żyjemy.
Jaką Ojciec ma metodę czytania Pisma Świętego?
– Jest kilka sposobów. Szczególnie polecam tak zwaną skrótację Pisma Świętego. Na przykład w czwartym rozdziale Listu św. Pawła do Rzymian czytam: „Uwierzył Abraham Bogu i zostało mu to policzone za sprawiedliwość”. Na dole strony jest przypis do tego fragmentu, który odsyła mnie do Księgi Rodzaju. Wędruję tam i czytam o Abrahamie. I znów widzę przypis. Wracam do św. Pawła. Czytam dalej. Tym razem słowo przenosi mnie do Psalmu 32. I tak dalej.
Biblia więc tłumaczy sama siebie?
– Tak. I nie potrzeba słownika ani podręcznika do astronomii. Wędrując za odnośnikami, poznaję Biblię jako całość. I już wiem, że nie można zrozumieć Nowego Testamentu bez Starego Testamentu. I na odwrót.
Dlaczego Biblię trzeba czytać codziennie?
– Można słuchać Pisma Świętego tylko raz w tygodniu podczas Mszy. Ale… Jeśli lekkoatleta chce zdobyć mistrzostwo, nie wystarczy mu jeden trening w tygodniu. On będzie trenował każdego dnia. Odkryłem na własnym przykładzie, że słowo Boże naprawdę zmienia człowieka.
A co Pismo Święte mówi o ojcu Stanisławie Jaroszu?
– Mówi o mnie wszystko. Zależy, gdzie otworzę Biblię. Czytam przypowieść o ziarnie, które pada na różną ziemię. I myślę sobie: dzisiaj jestem gruntem pełnym chwastów. Boję się, że moja codzienna bieganina zagłuszy słowo Boże. To znów otwieram Księgę Jeremiasza: „Nie ma ucieczki dla pasterzy ani ocalenia dla przewodników trzody”. To też o mnie. Bo jako proboszcz może nie zrobiłem wszystkiego, by uratować moje owieczki. Albo kiedyś prowadziłem rekolekcje dla księży. W te dni pojawiały się słowa z Ewangelii św. Mateusza: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa”. Myślałem, co powiedzieć tym kapłanom? I zrozumiałe, że to nie o nich, ale o mnie. Na początku nie zgadzałem się. A w końcu wziąłem ołówek i zacząłem wypisywać, czy jestem obłudny? No tak! Jeśli przychodzi do mnie uśmiechnięty dżentelmen pod krawatem, traktuje go inaczej niż bezdomnego. Albo obiecuję Panu Bogu poprawę, a w głębi dalej chcę postępować źle. I wyszło na jaw, że Słowo Boga ma rację.
Dowiedział się Ojciec prawdy i co dalej?
– Dalej jest obietnica. Bóg bardzo kocha grzesznika. Słowo Boże może mnie przemienić. Gdy przyniesiono do Jezusa sparaliżowanego, on usłyszał: „Wstań”. I Słowo Boże go wyprostowało. Nieraz piszę długopisem obok któregoś wersetu – „Amen”, czyli „niech mi się tak stanie”, „niech tak będzie”.
To po Biblii można pisać?
– Oczywiście! Można podkreślać ważniejsze fragmenty, robić notatki. Później zastanawiam się, dlaczego właśnie na to słowo zwróciłem już uwagę. Czytam to po jakimś czasie i przypominam sobie prawdę o sobie.
Jak długo jest z Ojcem ta popisana Biblia?
– Od 20 lat. Mam jeszcze kilka innych egzemplarzy. Ale akurat ten zabieram zwykle na rekolekcje, konferencje. Jest poznaczone, więc łatwo mogę znaleźć potrzebne fragmenty. Biblia to niezwykła księga. Żałuję, że nie nauczyłem się jej na pamięć.
Dlaczego w kościele słyszymy wciąż te same fragmenty?
– Fragmenty są te same, ale ja każdego dnia jestem inny. Wczoraj był piękny dzień, wieczorem byłem na ognisku. Poszedłem spać zadowolony. A dzisiaj mam dużo roboty, jestem przygnębiony… Fragment przeczytany wczoraj dziś powie mi zupełnie coś innego. Inaczej słuchałem tekstów Pisma Świętego, gdy miałem 15 czy 25 lat, a inaczej słucham dziś, gdy mam lat 57.
Moja znajoma otworzyła kiedyś Biblię na chybił trafił. Jej mama była ciężko chora. Szukała odpowiedzi. Otworzyła i przeczytała, że wszystko będzie dobrze. Bardzo się ucieszyła. Niedługo potem jej mama zmarła. A ona odłożyła Pismo Święte już na dobre.
– Biblia nie jest po to, by rozwiązywać zagadki. Mogę otwierać Pismo Święte, szukając słowa dla mnie. Ale nie mogę mówić: „Panie Boże, ja teraz losuję odpowiedź na moje pytanie”.
Bo Biblia to nie szklana kula…
– Dobre porównanie. Jeśli znasz Biblię, jeśli ją spożyłeś, jak mówi Apokalipsa, i ona napełniła twoje wnętrze, to już myślisz tą księgą. Nie komentarzem w telewizji czy radami ciotek, ale Pismem Świętym.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.