Jestem beznadziejna. Pani mi radzi myśleć o zaletach, a ja zaraz przypominam sobie różne swoje głupie zachowania. Narzucam się ludziom ze swoją pomocą, aż mnie mają dosyć. Protestuję, gdy coś jest nie tak, nie odpuszczę. Ale też okropnie za to obrywam. Licealistka
Ktoś mówił, że niezauważanie lub marginalizowanie swoich zalet to jakby pycha. Bo nasze zalety, umiejętności, zdolności to Boże dary. Nie można ich spychać i uważać za mało ważne.
Zacznij szukać w psalmach. Ale nie w tych przepraszająco- błagalnych, ale tych pełnych euforii, radości. Niektóre są długie, może trudno się skupić, ale bierz po kilka wersów.
Chrześcijańska pokora nie polega na tym, by się poniżać. Przecież jesteś dzieckiem Bożym, św. Paweł każdego wierzącego nazywał świętym. Budowanie swojej samooceny nie jest pychą.
Posyłam Ci komentarz do czytań sprzed kilku dni. One podkreślają, że wszyscy jesteśmy grzeszni, ale ZBAWIENI I ŚWIĘCI!
Oto komentarz:
"Wątpliwa satysfakcja z własnej nienaganności nie da się porównać ze szczęściem tych, których grzechy zostały odpuszczone przez Boga. Wszyscy jesteśmy grzesznikami. Wystarczy jednak uznać w sobie potrzebę Bożego miłosierdzia, by zamiast: "Biada wam" usłyszeć: "Jesteście święci i nieskalani przed moim obliczem"
Przemyśl to sobie, wpisz w pamięć, powtarzaj.
Więcej listów: