Przeczytałam list licealistki, która mówiła m. in. o miłości. Jestem w trzeciej klasie gimnazjum i kiedy powiedziałam koleżance, że czekam na tzw: księcia z bajki, to mnie wyśmiała. Nie dziwię się... Gimnazjalistka
Jestem chyba staroświecka, ale mój pierwszy chłopak (zaczęliśmy chodzić ze sobą w drugiej gim.) pocałował mnie pierwszy raz (i to w policzek) po dwóch miesiącach. Powiedział mi, kiedy zerwaliśmy, że nigdy się
nie spotkał z kimś takim. Ja czekam do ślubu. Nikt, kto o tym słyszał, nie uwierzył. Każdy twierdzi, że i tak spróbuję, że spodoba mi się to, że i tak nie wytrzymam.
Rozmawiałam o tym z bratem, który jest na studiach i ma narzeczoną. Powiedział, że mam rację trzymając się zasad przez siebie wytyczonych, a nie robię wszystkiego tak jak te cielęta (przepraszam za określenie) z mojej klasy. Nie chcę być szmacianą lalką, która będzie sterowana przez każdego poznanego chłopaka. Dla mnie miłość jest czymś bardzo pięknym. Tu chodzi o to, żeby zaufać drugiemu człowiekowi bez granic.
Żeby dzielić z kimś swoje smutki, żale, ale też radość i szczęście. W mojej klasie każdy przynajmniej raz próbował nie tylko piwa, ale czegoś mocniejszego. U mnie w szkole jest normalne, kiedy dziewczyny palą czy piją. W tym wieku moim zdaniem jest to tylko dla szpanu i to niezdrowego. W klasie tematem pierwszorzędnym jest miłość, ale nie chodzi tu o uczucie. Wszyscy zachowują się tak, jakby mieli już
wszystko za sobą. Jakby już przeżyli ze 30 lat, a nie tylko 15.
Gimnazjalistka
Jestem przekonana, że autorka listu nie jest sama z takimi poglądami. Po prostu w tym wieku inni są bardzo głośni i wydają się dominować. Mam nadzieję, że już w liceum pojawią się nowe osoby o podobnych do autorki poglądach. A jakie są Wasze uwagi na temat zachowania, wartości i poglądów rówieśników?
Więcej listów: