Imprez i dyskotek nie lubię, jakoś tak sama z siebie. Poza tym miłość przybrała inne barwy, a może raczej stała się bezbarwna? Trochę ubolewam nad dzisiejszym światem, bo chociażby dziewczyny.... Nastolatka
Dziewczyny przeklinają na umór, palą i przechwalają się, która więcej wypiła na domówce. Zazwyczaj uśmiecham się znacząco i nieznacząco, kiedy koleżanka mówi: 'a co to jest 12 piw?'. Hahahha, mnie to
osobiście śmieszy i wolę brać przykład z Oleński Billewiczówny, niż wracać do domu 'na czworakach'. Jeśli one dziś, w towarzystwie chłopaków swoich, tracą przytomność , jeśli klną przy nich i dają się obmacywać, to czy one mają podstawy do tworzenie rodziny, czy ich mężowie będą ich szanować? Skąd biorą się nieszczęśliwe kobiety, brudne, niepomalowane, lat około czterdziestu, które na twarzach mają wypisane nerwice, wszystkie przykre choroby. Skąd się bierze patologia?
Przecież zakochanie, miłość to nie tylko ciało. Przecież chyba chodzi o ramię, o dłoń, o wyższą od siebie posturę, ale czemu zaraz o prezerwatywy i wszelkie inne metody?
Więc nie lubię tych wszystkich imprez, dyskotek, na których większość próbuje udowodnić swoim koleżankom i kolegom, jak mocną mają głowę. Rzecz jasna, nie przekreślam takowych przyjęć (miałam pisać 'party', ale nie jest zwolenniczką angielskiego w polskim, cóż wbrew trendom), bo nawet zamierzam kiedyś iść, ale jeszcze nie teraz.
Licealistka
Zastanawiam się, czy masz takiego pecha, że większość twoich koleżanek to dziewczyny takie, jak opisałaś? Jeśli tak, to współczuję. Ja się tak bardzo cieszę, gdy dowiaduję się, że są większe grupy, które nie poddają się tej modzie, temu beznadziejnemu stylowi życia. Pamiętam taką grupę
licealistów, a potem studentów, którzy z uporem wychodzili do pubów, ale nie po to, by pić. Powiedzieli, że dla niech musi być miejsce w pubach. Czy jesteś sama ze swoim podejściem do życia?
Jak wyglądają imprezy w Waszych środowiskach? Czekam na relacje.
Więcej listów: