Przeczytałam o problemach z alkoholem na imprezach, a szczególnie na 18-tkach. Ja swoją już przeżyłam i do dzisiaj bardzo miło wspominam. Tego samego życzę wszystkim nastolatkom.... Maturzystka
Bezalkoholowe osiemnastki.
Moja do takich należała. Zorganizowałam ją w mieszkaniu. Tata właściwie nie miał nic przeciwko
temu, żeby alkohol tam się pojawił, ale ja nie chciałam. Chyba chociażby dlatego, że po pierwsze: ponad połowa tych osób była ode mnie młodszych, po drugie: czułam się odpowiedzialna za mieszkanie i nie chciałam mieć problemów ze sprzątaniem po nietrzeźwych znajomych. Obawiałam się trochę tego, bo byli to
ludzie z różnych środowisk - pijących i niepijących, sporo się nie znało nawzajem, bałam się, że się nie zintegrują, ale się udało. Trochę z początku wszyscy byli spięci, ale pomału się rozkręciliśmy. Mieliśmy jednego szampana, była więc to na kilkanaście osób symboliczna ilość alkoholu. I dobrze. Było śmiesznie i miło, bawiliśmy się w różne gry integracyjne, których nauczyłam się na obozach. Dodatkowym plusem było to, że następnego dnia wszyscy w dobrych humorach, bez żadnego bólu głowy poszliśmy na naszą mszę na 9. Było w porządku i polecam taką formę. Chociażby dlatego, ze jest bezpieczniejsza i spokojniejsza, a jeśli są to bliscy znajomi, to cały urok tej imprezy polega na tym, żeby ich wszystkich spotkać w jednym miejscu i czuć się z nimi dobrze, nie z alkoholem.
Tym osobom, które zazwyczaj piją na imprezach powiedziałam od razu, jakie są moje założenia i przyjęły to z aprobatą.
Więcej listów: