Byłem wychowany pod kloszem, w dobrych szkołach, w elicie, zawsze z pieniędzmi, z którymi nie musiałem się liczyc. Nagle rodzice mają problemy finansowe, ja głupio się czuję bez pieniędzy, a koledzy w nowej szkole kpią z moich gadżetów, mody, są wulgarni, zaś ja wierzący, nie palę, nie piję, jestem lektorem.... Licealista
Myślę, że akurat Tobie kryzys się przyda i to bardzo. Pomoże Ci dojrzeć. Pieniądze to zarobek rodziców i najwyższy czas, byś zaczął je cenić. Twoi rówieśnicy w USA, będący w fantastycznej często sytuacji materialnej, potrafią już zarabiać w tym wieku. Wiem, że u nas jest mało możliwości. Ale pisze do mnie od lat Twoja rówieśniczka, która potrafi dorobić do kieszonkowego, oszczędza, kupuje za bezcen, a teraz ma aż za dużo pracy. Wniosek- najwyższy czas, byś nauczył się żyć bez pieniędzy. Jako wierzący musisz się nauczyć empatii, czyli współodczuwania. Tysiące ludzi ma mało pieniędzy i musi sobie radzić. Tobie brakuje na przyjemności, im na życie. Czyli uczysz się wychodzić bez pieniędzy, uczysz się mieć dobry humor mimo pustki w kieszeni, prowadzisz normalną terapię odwykową. Gdy się tego nauczysz, to powoli zaczniesz myśleć, jakie swoje zdolności możesz wykorzystać, by coś zarobić. Ale i wówczas uważaj, by pieniądze nie stawały się celem samym w sobie, byś się umiał nimi dzielić. Wniosek- kryzys Ci pomógł w pracy nad sobą.
Miło było stanowić szkolną elitę. Ten czas minął i oto teraz Twoi rówieśnicy cenią coś zupełnie innego, co jest sprzeczne z Twoim systemem wartości. Nie masz 14 lat, już masz świadomość swoich wartości, swojej
wiary. Dlatego przyjmij ich kpiny z lekkim rozbawieniem, nie gardź nimi jako ludźmi, ale nie naśladuj, oceniaj negatywnie to, co robią. Wiem, co ceni młodzież ze szkół średnich. Ale można stanąć kontra. Pewnie wiele razy powtarzano Ci już słowa Jana Pawła II skierowane do młodzieży- wymagajcie od siebie, choćby nikt od Was niczego nie wymagał. Przeżyłeś swoje życie pod kloszem, a teraz przyszedł zimny prysznic. Ale zimny prysznic jest zdrowy, hartuje. On Cię wzmocni. Bądź więc mężny i przyjmij to, co Cię spotyka w miarę spokojnie. Nie opisuj się gadżetami, bo to dziecinne. Nie rób bożka z mody, bo to w zasadzie grzeszne. Rób to, co uważasz za słuszne. Czyli nie pij, nie klnij, nie bądź wulgarny. Ale znam chłopaków, którzy to realizują, a jednocześnie są cenieni w klasie. Może wystarczy być życzliwym, koleżeńskim, nie wywyższać się. Koledzy są wulgarni i prymitywni, bo boją się wychylić poza przyjętą
normę. Nikt nie jest tak mało tolerancyjny jak nastolatki. Ale już się zbliża pełnoletności czas na samodzielność. Pokaż sobie, że Ty już jesteś bliski tego momentu.
Jeśli jesteś lektorem i należysz do neokatechumenatu, to masz znajomych, kolegów, koleżanki, czyli nie jesteś sam. Jeśli macie dobrą grupę, to możecie się też wspierać w rozwoju i na różne tematy dyskutować, w tym na oba poruszone przez Ciebie. To może być ciekawe i twórcze. Jeśli masz znajomych, to zniesiesz jakoś złośliwości kolegów. Dokuczają głownie tym osobom, które się przejmują. Pokaż, że te głupie odzywki nie robią na Tobie specjalnego wrażenia. Nie broń się, nie tłumacz, ale pokazuj
zniecierpliwienie, lekko złośliwie odpowiadaj na zaczepki, np nie bądźcie dziecinni, czy nie stać was na tolerancję, ja szanuję ciebie, więc i ty szanuj mnie, picie mnie nie bawi itd Wiem, że te dwie sprawy spadły na Ciebie i nałożyły się. Dziecko może znieść jeden stres, a Ty masz nagle dwa. Ale dasz rade, bo już nie jesteś dzieckiem. Pomyśl o tych rówieśnikach, którzy mają totalny brak pieniędzy, a do tego samotność i odrzucenie, a do tego jeszcze często poważne problemy rodzinne. Twoja sytuacja i tak nie jest najgorsza. Skup się na własnym rozwoju i prowadź terapię odwykową. Naucz się wychodzić bez
pieniędzy, to ważne.
Więcej listów: