Jestem wesołą dziewczyną. Energiczną, radosną. Staram się taka być. A jednak wciąż jestem kuszona i wtedy pojawia się dziwny smutek. Nie pozwala mi się śmiać, trwać w radości. Jak z tym walczyć? Gimnazjalistka.
Czasami przez media mamy przekonanie, że powinniśmy być wciąż w formie, wciąż aktywni, zadowoleni, w dobrym humorze. A życie układa się falami i całe szczeście. Bo chociaż to przykre, że są złe dni, ale przynajmniej mamy pewnośc, że znowu będzie dobrze.
To dobrze, że lubisz się wygłupiać, że jesteś wesoła. Ale w takim stanie nie można być bez przerwy. Niektóre osoby tylko grają, udają, że cały czas mają dobry humor.
Nie mam przekonania, że Twoje smutki to kuszenie. Ja bym tego tak nie odbierała. Smutki to normalny stan.
Poza tym smutek, zamyślenie każe nam poważnie spojrzeć na życie. Myśleć nad sobą, zastanawiać się, planować.
Osoba szczęśliwa nie musi być w euforii, wystarczy takie harmonijne zadowolenie. Chociaż wydaje mi się, ze nastolatek nie odczuwa nigdy pełnej harmonii, nie może. Na to trzeba dojrzałości, czyli czasu.
Jest taka powieść Musierowicz "Pulpecja", gdzie problem tej harmonii jest podkreślony.
Ten lekki smutek to może być szukanie swojego miejsca w życiu. Może odzywa się powołanie, nie wiem.
Ja bym tego nie traktowała jako kuszenia szatana. Jest też cos takiego, co jest typowym smutkiem nastolatki, która sama nie wie, dlaczego jej smutno. A to tylko efekt początku długiej i regularnej pracy hormonów.
Oczywiście, mogę się mylić. Dlatego warto się wciąż modlić, także o wewnętrzną radość.
Więcej listów: