Jestem świetną uczennicą, ale reszta poległa! Przestałam się modlić, nie pomagam w domu, nie chce mi się iść do kościoła, nie byłam dawno do spowiedzi, wchodzę na złe strony.... Czy jest dla mnie ratunek? 15-latka
Oczywiście, że jest! Wystarczy się odbić od dna!
Zacznijmy od tego, że przeżywasz tak zwany kryzys 15-latki. Już są na ten temat sesje naukowe, że właśnie zdolne i posłuszne dzieci w wieku 15 lat nagle przechodza kryzys. Czyli, to Cię spotkało, to efekt hormonów, to coś typowego, więc nie wolno się temu poddać!!!
Poczytaj listy i odpowiedzi w dziale "dojrzewanie". Ten temat wciąż się pojawia.
15 lat to etap buntu. Nim sie zacznie budować swoje życie, to się je trochę burzy. Te zbuntowane osoby wyrastają na energiczne i samodzielne. Ale teraz trwa remont, a wiadomo, że w czasie remontu
jest bałagan, z zewnątrz to niezbyt dobrze wygląda. Czyli już wiesz, że właśnie trwa budowa wspaniałej kobiety, jaką będziesz za kilka lat. Nie zostaw tej budowy niedokończonej!!! Nie poddawaj się, nie burz, nie niszcz tego, co już jest dobre!
Pytasz o cel. Jest nim piękne życie. Trzeba odkryć, jakie mamy talenty, co nam się najlepiej udaje, gdzie powinniśmy pracować, co robić w życiu i potem do tego dążyć. To nie jest aż tak skomplikowane. Trzeba skończyć gimnazjum, iśc do liceum, a jeśli już się zna swoje zdolności, to wybrać któryś profil i uczyć się do matury. Liceum trawa krótko, bo całą trzecią klasę żyje się maturą, ktąra daje miejsce na studiach. Trzeba wybrać takie, które zainteresują, wtedy jest się zadowolonym, spełnionym.
Życie jest prezentem. Trzeba ten prezent dobrze wykorzystać. Jeśli bym je porównała do pięknego samochodu mającego nas dowieźć do nieba, to nie można tego samochodu schować w garażu i nie jeździć nim. Bo samochód za jakiś czas już nigdzie nie ruszy, będzie stał w miejscu, bezużyteczny. Życie to prezent dany nam z wielkiej miłości, ale zostajemy w pełnej wolności co do wykorzystania go. Możesz je budować dobrze lub źle. Jako dziecko nie miałaś problemów, bo dziecko jest blisko Boga, ma naturalną zdolność dobrych wyborów, nie ma wątpliwości. Ten etap masz za sobą. Teraz Twój
samochód stoi na rozdrożu, jedziesz złą drogą, nie jesteś zadowolona z tej drogi, ale nie bardzo masz siły nawrócić. Chociaż nawrót nie jest trudny, no nie? Przecież to kierowca decyduje!!!
Dawniej jako dziecko miałaś zakodowane, jak postępować. Teraz masz pełną wolność, poczułaś, że możesz podejmować decyzje. A ponieważ dopiero niedawno to poczułaś, to się gubisz!!! Ale wybór dobrej drogi nie jest trudny!
1. W Internecie są rewelacyjne strony! Szukaj ich!
2. Gdy będziesz tylko miała ochotę wejść na złe strony- włączaj hamulec! Ty wydajesz decyzję, Ty nie jesteś niewolnikiem, Ty rządzisz. Na tym właśnie polega dorosłość, że trzeba odejmować decyzje!
3. Powrót do normalności należy zacząć od prostych spraw: porządki, np poczatek wakacji to dobry moment. Potem jakiś plan dnia, starania, by każdy dzień pięknie przeżyć.
4. No i sama dobrze napisałaś, że początek tego nawracania ze złej drogi trzeba zacząć od spowiedzi. Przydałby się dobry spowiednik. Może coś wiesz na ten teamt, może ktoś mówił. Kiedyś jedna dziewczyna miała podobny problem i pojechała do znanego spowiednika do innej miejscowości. Wróciła
cała uskrzydlona.
5. Twoje chandry, smutki, dołki to choroba duszy. Gdyby bolał Cię brzuch lub gardło, poszłabyś do lekarza, wzięła lekarstwo. A Ty potrzebujesz leku na chorą duszę. Lek jest taki prosty- to spowiedź.
- nie trzeba bać się spowiedzi. Księża przez swoje doświadczenie, przez konfesjonał znają życie od bardzo złej i smutnej strony. Rzadko ich coś zdziwi. Traktuj spowiedź jak wizytę u ndetysty, jak skok do wody, po którym będziesz tak bardzo, bardzo szcześliwa. Kilka sekund i potem radość.
Karmisz swoje ciało, pewnie się dobrze odżywiasz. A co z duszą? Ona jest głodna Komunii. Bez tego więdnie! Bóg jest w każdym z nas zakochany bez wzajemności. Jak On musi cierpieć, że tylu nas Go odrzuca...Jeśli nie korzystasz z daru Komunii, to jakby nieustanne duchowe odchudzanie!!!
Widziałaś w Internecie zdjęcia anorektyczek? Czy wiesz, że stajesz się duchową anorektyczką?
Nie daj się zwyciężyć szalejącym hormonom, zacznij sama sobą rządzić, sama wydawaj decyzje!
Więcej listów: