Byłam w cyrku, musiałam wyjść z bratem. Stały tam biedne dzieci i bardzo się ucieszyły, gdy dałam im nasze bilety. Kupiłam im jeszcze batona i poczułam, że chciałabym takim dzieciom pomagac, ale jak? 13-latka
Nie wiem, w jak dużej miejscowości mieszkasz, ale w wielu są świetlice środowiskowe. Tam bardzo potrzebują wolontariuszy, czyli ludzi, ktorzy przyjdą i za darmo będą się z dziećmi bawić.
W niektórych parafiach Caritas zna dzieci zaniedbane, którym można pomóc. Tylko że Ty jesteś trochę za młoda! Bo pomoc nie ma polegać na tym, byś im coś kupowała, dawała. Bo te dzieci uczą sie w ten sposób wykorzystywać innych i potem potrafią świetnie naciągać. Rosną z nich bezrobotni, kórzy nigdy nie będą się męczyli w żadnej pracy. Wolą korzystać z zasiłków.
Czasami takie świetlice organizuje Caritas albo pomoc społeczna. Na stronach internetowych miejsowego Caritasu lub na stronach Urzędy Miasta /Gminy/ znajdziesz informacje.
Niebezpieczeństwo jest w tym, że Ty jesteś za młoda, Ty sie możesz litować, oni Cię moga nabierać, gdyż to są dzieci o niesamowitym sprycie, dobrzy aktorzy. A Ty jeszcze nie rozróżnisz, czy mówią prawdę, czy naciągają.
Nieraz dostawałam tu listy od młodzieży pracującej z trudnymi i biednymi dziećmi. Teraz też pisze dziewczyna z Warszawy, ktora prawie codziennie zajmuje się dziećmi w świetlicy. Inna dziewczyna działa w wolontariacie przez szkołę.
Dziecko to nie zabawka. Ono jest głodne uczucia. Szybko się przywiązuje i bardzo ciężko znosi, gdy ktoś potem je zostawi. Takie dzieci zostały już zranione przez życie i nowych ran im nie trzeba.
Jeśli nie znajdziesz teraz wolontariatu, to może uda Ci się w gimnazjum. W wielu szkołach są takie grupy. A teraz możesz się rozejrzeć, choćby na placach zabaw, w podwórkach biednych kaminic. Lecz powtarzam- jesteś za młoda, to nie jest bezpieczne, byś sama sie za to brała.
Ale zachowałaś się bardzo ładnie. Podoba mi się Twoje podejście i myślę, że wkrótce będziesz mogła wiele dobrego zrobić. Najlepiej szukać przez parafię, przez katechetów.
Więcej listów: