nasze media Mały Gość 12/2024

Magdalena Korzekwa

dodane 27.08.2007 09:10

Ogród nastrojów

Przyjaciel to troskliwy ogrodnik w ogrodzie moich nastrojów.

Dzisiejszy upał dał mi się porządnie we znaki. Wyciągnęłam z kieszeni telefon komórkowy, żeby go wyłączyć. Nie chciałam, by ktokolwiek przerywał mi w czytaniu powieści Urszuli K. Le Guin. W tym właśnie momencie rozległ się dzwonek telefonu. Madziu… Tu Ola. Jestem u siebie w ogrodzie… Czy możesz mnie odwiedzić? – Ola wypowiadała słowa bardzo powoli. Wydawało mi się, że sama nie jest pewna tego, czy chce, bym ją odwiedziła…
Minęły zaledwie dwa dni od mojej ostatniej wizyty u Oli. Właśnie przedwczoraj świętowała ona swoje osiemnaste urodziny. Opowiadała wtedy z radością o swoich planach dotyczących studiów i o planowanym po maturze pobycie zagranicą. A teraz w słuchawce mówiła głosem kogoś zupełnie zniechęconego i zmęczonego życiem. Usiadłam na hamaku. Poczułam znużenie i senność. Postanowiłam, że tym razem nie pójdę do Oli. Tylko co mam jej powiedzieć? Olu… Dzisiaj… Wiesz… No dobrze… Wsiadam na rower i za kilka minut będę u Ciebie! – powiedziało mi się tak jakoś odruchowo… Moja kobieca intuicja podpowiedziała mi, że odwiedziny u Oli to w tym momencie najważniejsza sprawa w całym wszechświecie!
Gdy wjechałam na podwórko, od razu zauważyłam, że Ola siedziała na ławeczce na samym końcu ogrodu. Dziękuję ci za to, że przyszłaś – odezwała się Ola, nie podnosząc wzroku, który utkwiła w jedyną chyba stokrotkę, jaka kwitła jeszcze w jej ogrodzie. Chciałam ci się z czegoś ważnego zwierzyć… Z czegoś strasznego… Ale nie mam odwagi… Nie, tego nie powiem nikomu na świecie! Sobie samej też nie! Usiadłam obok Oli. Cieszę się tobą… Jesteś moją prawdziwą przyjaciółką – przypomniałam jej nieśmiało o tym, o czym obydwie dobrze wiedziałyśmy. Ola nie podniosła wzroku. Po chwili bez słowa pobiegła w kierunku domu. Na ławce pozostał jedynie ślad po małej kropelce…
Ola wróciła do ogrodu po kilkunastu minutach. Nadal miała łzy w oczach. Spojrzałam na nią pogodnie. Olu, dziękuję ci za to z serca, że masz do mnie takie zaufanie! – powiedziałam. Ja też wiem, że zawsze mogę liczyć na ciebie – dodałam, z trudem ukrywając wzruszenie. Nigdy się nie domyślisz tego, co się dzisiaj ze mną stało – głos Oli nadal był pełen rozpaczy. Chyba nie muszę się domyślać... Ja też czasami spaceruję sobie na końcu ogrodu… na końcu ogrodu… nastrojów – te słowa wypowiedziałam tak cicho, by nie usłyszał ich ani wiatr, ani ławeczka. Ola znowu wybuchła płaczem. Płakała coraz głośniej i coraz… radośniej! Madziu, dlaczego czasami mam tak dziwne nastroje? – spytała. Po to, by mogła zaskoczyć cię niespodziewana radość! – odpowiedziałam i też zapatrzyłam się w stokrotkę…



  • SKOMENTUJ felieton:maly@goscniedzielny.pl
  • Komentarze:.

  • Inne felietony:.
  • « 1 »
    oceń artykuł Pobieranie..