nasze media Mały Gość 12/2024

Magdalena Korzekwa

dodane 15.12.2006 14:56

„Profilaktyk” czy dealer w szkole?

Większość profilaktyków ukrywa fakt, że istnieje stuprocentowo pewny sposób ochrony przed AIDS.

Kilka dni temu znalazłam się w grupie kilkuset uczniów zaproszonych na spotkanie z panem, którego przedstawiono jako profesjonalistę w dziedzinie profilaktyki AIDS. Nasz gość mówił na przemian to rzeczy banalne, to nieprawdziwe. Wykład był tak „bogaty” w treść, że można go streścić w jednym zdaniu: „Współżyjcie z kimkolwiek, gdziekolwiek i kiedykolwiek, lecz pamiętajcie o stosowaniu prezerwatywy, a wtedy nigdy nie zarazicie się śmiertelną chorobą AIDS”.
Nie miałam żadnych pytań, gdyż nasz gość nie przekazał nam żadnej wiedzy. Podobne kłamstwa znałam już z innych tego typu wystąpień. Nie podjęłabym z nim żadnej rozmowy gdyby nie to, że przekazane przez niego kłamstwa mogą moich rówieśników doprowadzić do… śmierci.

Istnieje sposób…
Podeszłam do mikrofonu i powiedziałam: Dziwię się, że ukrywa Pan przed nami fakt, że istnieje stuprocentowo pewny sposób uchronienia się przed AIDS w sferze seksualnej. Jest nim wstrzemięźliwość przedmałżeńska i czystość małżeńska. Dlaczego nie chce Pan, byśmy o tym wiedzieli?
Panu „Profilaktykowi” zaczęły drżeć usta! Z rąk wypadł mu mikrofon robiąc niemało szumu przy spadaniu ze stopni prowadzących na scenę… Początkowo zaczął coś mamrotać o tym, że ten „mój” sposób to tylko teoria, bo każdy czasem decyduje się na „skok w bok”. Znowu stanowczo zaprotestowałam: Pan mnie obraża, bo zakłada, że żyję niemoralnie i że muszę się „ratować” prezerwatywą. Ani ja, ani moi bliscy i przyjaciele nie mają takich problemów. O „skokach w bok” może Pan mówić jedynie we własnym imieniu.

Kłamstwa, kłamstwa…
Wyraziłam jeszcze jedno zdziwienie: „Dlaczego pan „profilaktyk” oszukuje nas twierdząc, że prezerwatywy dają „bezpieczny” seks, skoro nawet producenci aż tak nie kłamią”. Panu znowu zaczęły drgać mięśnie twarzy. Usiłował wyjaśniać, że wprawdzie prezerwatywy nie gwarantują bezpiecznego seksu, ale prawie bezpiecznego i że zarażenie zdarza się w jednym przypadku na milion. Pozwoliłam sobie znów przerwać i pomogłam mu obliczyć, że według optymistycznych obietnic producentów prezerwatyw (95% skuteczności) zakażenie następuje statystycznie przy co dwudziestym współżyciu, a zatem nie zakaża się jedna osoba na milion (jak twierdził pan „profilaktyk”), lecz 50 tysięcy osób!

Z sitkiem na deszcz
Marek Kotański wielokrotnie przepraszał za to, iż wmawiał młodzieży, że prezerwatywa chroni przed AIDS. Prosił też o przebaczenie tych, którzy zarazili się AIDS, bo mu uwierzyli. Wierzyć w skuteczność prezerwatywy to tak, jakby wierzyć, że sitko chroni przed deszczem.
Kto doznaje krzywd w sferze seksualnej lub popada w uzależnienia seksualne, temu nie chce się żyć nawet jeśli nie zarazi się AIDS.
Na koniec nasz gość ściszonym głosem wypowiedział jedno zdanie: Chyba warto, żebyśmy wszyscy pomyśleli o tym, co powiedziała dziś wasza koleżanka. I wyszedł. Moi rówieśnicy też opuszczali salę w milczeniu.

Na szczęście nadal są młodzi ludzie, którzy nie poświęcą zdrowia, życia i sumienia dla chwili seksualnej przyjemności.



  • SKOMENTUJ felieton:maly@goscniedzielny.pl
  • Komentarze:.

  • Inne felietony:.

  • « 1 »
    oceń artykuł Pobieranie..