O czym marzy Bóg?

Gdy próbowałam rozmawiać o tym z niektórymi koleżankami i kolegami, byli zdziwieni. Twierdzili, że Bóg nie potrzebuje marzeń. On może sobie zagwarantować spełnienie wszystkiego, co tylko zechce. Jest przecież Wszechmogący!

To prawda, ale najpierw jest Miłością i dlatego używa swojej Wszechmocy w zgodzie z samym sobą, czyli z prawami Miłości. A Miłość szanuje wolność człowieka. Stwarzając nas z miłości na swój obraz i podobieństwo, Stwórca obdarzył człowieka rozumem i wolnością po to, byśmy Jego miłość dobrowolnie przyjęli i z radością na nią odpowiedzieli. Bóg nie przymusza nas do dobra, ale marzy o tym, by każdy chciał być podobnym do Niego, czyli żeby nauczył się kochać.

Nigdy na ziemi nie dowiem się o wszystkich marzeniach Boga, ale im lepiej Go poznam, tym bardziej odkryję Jego marzenia wobec mnie. Wiem na pewno, że Stwórca kocha mnie nad życie i marzy, by Jego dzieci były święte!

Bóg marzy, by nasze marzenia były podobne do Jego marzeń!

Dlaczego nie wszyscy marzymy o świętości, skoro jest to marzenie Boga?
Chyba dlatego, że świętość pomyliliśmy z jej karykaturą, czyli ze świętoszkowatością.
Święty to nie ten, kto jest chorobliwie pobożny, stoi w kącie podczas zabaw, jest ciągle smutny, a zamiast cieszyć się życiem, tak naprawdę myśli tylko o tym, by dobrze wypaść przed innymi, a nie przed Bogiem.
To karykatura świętości.

Święty jest podobny do Jezusa. Kocha bezwarunkowo, uczciwie pracuje, jest szczerze radosny, cieszy się wszystkim i wszystkimi. To ktoś, do kogo garną się ludzie. Święty nie boi się przyszłości, bo wie, że jest kochany, że całe jego życie jest w opiekuńczych rękach Boga.