Dlaczego teczka na okładce? Teczki jak wiadomo, są różne. Kwadratowe i podłużne. Kolorowe, w dziwaczne wzory i eleganckie, dostojne, w jeden deseń. Są teczki zamykane i takie, które niemal same się otwierają. Wystarczy wziąć do ręki i od razu widać, co jest w środku.
W jednych teczkach trzyma się nieważne ścinki-wycinki, pamiątki i suszone kwiatki, a w innych trzyma się bardzo ważne dokumenty. Do niektórych teczek zagląda się kilka razy w ciągu dnia, a inne leżą albo stoją sobie na półkach i czekają na swoją kolej.
Są też teczki wyjątkowe, niepowtarzalne, najważniejsze na świecie. Nie można ich kupić w żadnym sklepie. Taką teczkę każdy dostaje za darmo na początku swojego życia. Na okładce teczki wypisane jest imię tego, kto ją otrzymuje. Nic więcej. Dopiero właściciel wypełnia teczkę całym swoim życiem. Tym, co zrobił, tym, co powiedział, a nawet tym, co pomyślał. I tak teczka pęcznieje. Im właściciel starszy, tym teczka jest grubsza. Na końcu życia z taką teczką staniemy przed Panem Bogiem. Wiem, wiem, jesteście młodzi, zdrowi, silni i jak tu myśleć o końcu? Przed Wami przecież całe życie, oby jak najdłuższe i jak najpiękniejsze.
Jakiś czas temu słyszeliście pewnie w telewizji o kilku strzelaninach w amerykańskich szkołach. Dzieci Amiszów (czytajcie o nich obok) o tym nie słyszały. Nie wiedziały nawet, że coś takiego można zrobić, dopóki ich koleżanki nie zostały zabite. Zabójca wtargnął do szkoły, związał kilka dziewczynek i postawił pod tablicą. 13-letnia Marian Fisher prosiła, by ją zabił jako pierwszą, i by darował życie jej młodszym koleżankom. Jej siostra, 11-letnia Barbie, chciała być druga. Na szczęście strzały nie odebrały jej życia. W ciągu 45 minut pięcioro dzieci od 7 do 13 roku życia zabił szaleniec. Ich rodzice wybaczyli zabójcy. Wierzą, że ich dzieci poszły do nieba i że spotkają je po śmierci.
Każda z nich: Marian, Naomi, Anny, siostry Mary Liz i Lena stanęły przed Panem Bogiem ze swoją Teczką Życia. Ale nie trzęsły się chyba tak ze strachu, jak Jan Półżywy na okładce. Bo Pana Boga nie trzeba się bać. Bać się trzeba grzechu i głupot, jakich można w życiu narobić. Z tego, co opowiadała Barbie, Marian chciała spotkać Pana Boga. Ciekawe, co Bóg powiedział tym dzieciom „na dzień dobry”? Kiedy pytałam niektórych ludzi, co chcieliby usłyszeć od Pana Boga na powitanie, prawie każdy mówił, że chciałby usłyszeć Jego zaproszenie do nieba. Kto by nie chciał…? Ja też nad tym myślałam i… zrobiło mi się wstyd. Pan Bóg widzi tyle moich głupot, które robię w życiu, tyle niemądrych zachowań i wszystko to zapisane jest w mojej Teczce Życia. Mam tylko nadzieję, że Pan Bóg zna mnie lepiej ode mnie, i wie, że przeważnie chciałam dobrze, i wyciągnie do mnie swe pełne Miłości ramiona. A ja bez strachu przyjdę do Niego.
Jeszcze jedno. W teczce, którą dostajecie z tym numerem „Małego Gościa”, możecie kompletować dodatki „Filary wiary”, które będą dołączane co miesiąc aż do numeru wakacyjnego włącznie. Przy okazji niech Wam ciągle przypomina się ta najważniejsza teczka, Teczka Życia.
Pozdrawia Was Gabi Szulik,
która stając
przed Panem Bogiem
nie chce wyglądać
jak Jan Półżywy
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.