Wiele moich koleżanek ma chłopaków. Cieszę się ich szczęściem, ale bywa mi trochę smutno, odczuwam coś w rodzaju przykrości, że ja ciągle sama, a ukochany wybrał inną dziewczynę. Martwię się, że mam grzech zazdrości, ale ja nie życzę im nic złego, cieszę się, że są szczęśliwi. 16-latka
Sprawę rozumiem. Opisana przez Ciebie sytuacja nie jest zazdrością. Nawet pamiętam, że używałyśmy z koleżankami takiego określenia- zazdrość pozytywna.
Zazdrość jako grzech zaćmiewa umysł, łączy się ze złością, gniewem i złymi życzeniami. Coś takiego odczuwał Kain, który stracił umiejętność jasnego osądu sytuacji. Stracił nad sobą panowanie i zabił. Zazdrosne osoby nie mogą logicznie myśleć, są jakby "opętane".
Natomiast Ty odczuwasz smutek, gorycz, tęsknotę, przykrość. Chyba ta przykrość najbardziej kojarzy się nam z zazdrością. Ale to nie jest zło. Po prostu wielka tęsknota za uczuciem do danej osoby, przykrość, że ta osoba nas nie kocha.
Na przykład wszystkie kobiety oczekujące latami na dziecko mają wielki problem psychiczny, bo na widok niemowląt robi im się aż słabo, jedne płaczą, inne się tylko smucą. Może i jest to jakaś tam łagodna odmiana
zazdrości, ale nie ma potrzeby z tym walczyć. To jest niezależne od nas.
Więcej listów: