Poznałam chłopaka, świetnie się dogadujemy, piszemy mnóstwo SMS-ów, poprosił mnie o chodzenie, zgodziłam się. Ale nie wiem, jak to powiedzieć rodzicom, bo mi zakażą. Oni mówią, że mam czas na chłopaków! 13-latka
Od najdawniejszych czasów 13-latki się zakochiwały, chłopcy może trochę później. To jest takie pierwsze, piękne, młodzieńcze zauroczenie. Tylko, że dawniej to nie miało oficjalnej nazwy! A już z pewnością nie nazywano tego związkiem! Po prostu każdy o kimś marzył, próbował jakoś pokazać, że
bardzo tę osobę lubi, chciał się dobrze pokazac, starał sie wciąz tę ulubioną osobę spotykać, w czymś pomóc. Takie czasy pamiętają Twoi rodzice i takie zachowanie uważają za słuszne. Wystarczy nie nazywać tego tak powaznie związkiem, wystarczy sie zachowywac odpowiednio do wieku, wystarczy spotykać się większą grupą i już wszystko będzie w porządku.
Rodzice się obawiają, że jeśli Wy w tak młodym wieku chcecie na poważnie ze sobą chodzić, to bardzo szybko zetkniecie się z problemami, które Was przerosną. A ponieważ to rodzice są za Ciebie odpowiedzialni, to prosto zakazują. Jeśli jakiejś dziewczynie spodoba się chłopak, jeśli go bardzo, bardzo polubi, to nie pomogą żadne zakazy. Pojawia się wielka siła, która każe się kontaktować.
Proponuję, byś może wesoło powiedziała, ze w Waszej grupce przyjaciół bardzo polubiłaś tego właśnie chłopaka. Opowiedz jaki on jest odpowiedzialny, poważny, jak się uczy, jak lubi np sport.....Powiedz, że
wiesz, że jesteś jeszcze bardzo młoda, ale to lubienie jest silniejsze od Ciebie.
Największy błąd młodszych nastolatków polega na tym, że najmniejsze nawet lubienie, zauroczenie nazywają od razu miłością i traktują ze śmiertleną powagą. Tymczasem oboje będziecie jeszcze poznawać wiele osób, pójdziecie do nowych szkól, na studia, do pracy....Dlatego należy być trochę
ostrożniejszym ze składaniem wyznań, nazywaniem siebie parą itd. Zawsze po wakacjach dostaję tyle listów na temat kolonijnych miłości, gdzie były gorące wyznania, było "chodzenie"- a potem brak kontaktu.
Nie wiem, jakie u Was panują zwyczaje, czy większość bawi się w "chodzenie"? Pracuję z dziećmi i z młodzieżą i wiem, że to jest bardzo różnie. Jedni mówią, że z sobą "chodzą", ale nic z tego nie wynika, wcale się jakoś nie spotykają, nie szaleją za sobą. Tylko udają dorosłych, czują się ważni. Bardzo mało znam nastolatków, które by już w tym wieku na poważnie ze soba chodziły. Bardzo rzadko jest to trwałe
uczucie.
Niektórzy podchodza do chodzenia dziecinnie- chcą to mieć jak zabawkę, bo inni mają. Gdy im się odmówi, to będą smutni. Osobiście jestem wielką zwolenniczką życia całą wesołą grupą, gdzie wciąż
ktoś się w kimś trochę podkochuje, ale najczęściej nim zdąży to powiedzieć, to już ktoś inny zawróci w głowie. Jeśli Wy teraz podejdziecie do tej sprawy tak bardzo dorośle i powąznie, to co będziecie robić przez nabliższe 8-10 lat?
Rozumiem obawy Twoich rodziców. Ale wiem, że serce bije już w tym wieku w szybkim rytmie. Trzeba to jakoś połączyć, by rodzice byli zadowoleni, byś Ty była mądra, rozsądna i odpowiedzialna, ale jednocześnie nie da się unikać zauroczenia. Myślę, że to Wasze "chodzenie" polega głównie na nazwie, jest po prostu koleżeństwem i lubieniem i tak to mamie przedstaw.
Więcej listów: