On już studiuje, ale odwiedza mnie, gdy przyjeżdża, miło się rozmawia. Zaprosił mnie na wesele i przedstawiał jako koleżankę. Gdy w zeszłym roku spotykałam się z chłopakiem, bardzo go krytykował. Czy z tego może coś być? Prawie-znowu- zakochana
Nie mogę stuprocentowo Cię zapewnić, co z tego wyniknie.
Są pary, ktÓre bardzo długo do siebie dochodzą. Ile ludzi, tyle historii!
Wydaje się, że on wciąż nie wie sam, co czuje. On nie wie, czego chce. To się zdarza. Bo z jednej strony nie pokazuje uczucia, a z drugiej strony jest zazdrosny. Zaproszenie na ślub to jednak coś ważnego. To znaczy, że on nikogo nie ma, że z Tobą się dobrze czuje. Niektórym wydaje się, że
wielka miłość to coŚ nieziemskiego, to musi być jakaś nowa dziewczyna, jakiś ideał. Często szuka się daleko tego, co jest bardzo blisko!
Może on chciałby przeżyć jakieś uczuciowe historie z dziewczyną nowopoznaną, z zewnątrz, z taką, której nikt nie zna. Ale jednocześnie coś go ciągnie do Ciebie, z czego on sam do końca nie zdaje sobie sprawy.
Dziewczyny bardzo szybko są gotowe do budowania "gniazda", a chłopcy czasami wolą zachować dystans, jakąś "furtkę"- niby chcą dziewczynę, ale też chcą być wolni, bez odpowiedzialności, z możliwością poznawania innych.
Z Twojego listu jasno wynika, że z Was też może powstać para. Są na to duże szanse. On może jeszcze o tym nie wie. Narazie nie rób żadnych stanowczych ruchów, ale też nie unikaj innych chłopków i nie mów mu takich komplementów, bo nie trzeba traktować ukochanego jak świętego. Może on się tego boi, że nie widzisz jego wad i będziesz zdziwiona, gdy je poznasz.
Bywaja też dziewczyny bardzo, bardzo zaborcze w miłości. Chcą, by chłopak już zostawił kolegów, sport, hobby i tylko zajmował sie dziewczyną, może jeszcze jeździł z nią na zakupy. Chłopcy nie przepadają za takimi dziewczynami. Bądź trochę niezależna, bez uwielbienia dla niego, niech on
się martwi, że Ty kogoś poznasz, niech będzie troszkę zazdrosny, niech nie będzie taki pewien, że jesteś mu bez reszty oddana.
Więcej listów: