Patron franciszkanów, teologów,
matek oczekujących potomstwa
Nazywał się Jan Fidanza. Jego tata, również Jan, był lekarzem. Mieszkali w Bagnoregio, niedaleko Viterbo we Włoszech. Legenda głosi, że kiedy Jan był małym dzieckiem, bardzo poważnie zachorował. Wtedy mama, Maria, postanowiła zanieść syna do Asyżu, do św. Franciszka. Biedaczyna miał wziąć chłopca na ręce i powiedzieć: „O buona ventura!” – co znaczy: „O, szczęśliwe narodziny!”. Dlatego, kiedy Jan wstąpił do franciszkanów, przyjął imię Bonawentura.
Należał do najzdolniejszych studentów. Przyjaźnił się ze św. Tomaszem z Akwinu. Imponował nie tylko wiedzą, ale i świętością. Potrafił łączyć naukę z naśladowaniem św. Franciszka w życiu zakonnym. Może dlatego bracia wybrali go na generała zakonu, który wtedy był w trudnym okresie. Był podzielony na zwolenników surowej reguły św. Franciszka i tych, którzy ją złagodzili. Bonawentura znalazł złoty środek. W ciągu 16 lat doprowadził zakon franciszkański do wielkiego rozwoju.
Umarł podczas trwania soboru w Lyonie. W jego pogrzebie brał udział sam papież. Gdy dwieście lat później przenoszono szczątki Bonawentury do nowego kościoła, znaleziono język świętego nietknięty rozkładem. Odczytano to jako znak niezwykłego daru wymowy Bonawentury. Tego dnia wielu chorych odzyskało zdrowie – zanotowali kronikarze.