Brat Deogratias, patron dzieci, mam oczekujących dziecka i sióstr felicjanek
Nigdy nie nauczył się czytać ani pisać. Jako mały chłopiec Feliks Porri – bo tak się nazywał – był pasterzem, pomagał w polu i w prowadzeniu gospodarstwa w Cantalice, niedaleko Rieti we Włoszech, gdzie się urodził. Już wtedy zauważono, że Feliks zachowuje się czasem jak pustelnik. Gdy wypasał bydło, siadał sam, na uboczu, i zamyślał się albo długo się modlił. Gdy skończył 28 lat, wstąpił do kapucynów. W klasztorze w Rzymie przez 40 lat zbierał ofiarę dla współbraci, dla biednych i chorych. Codziennie w połatanym habicie przemierzał ulice Wiecznego Miasta. Każdemu – i temu, który coś ofiarował, i temu, który nie dał nic, mówił: „Deo gratias”, to znaczy: „Bogu niech będą dzięki”. Ludzie bardzo go lubili i szanowali. Po pewnym czasie rozpoznawali już z daleka Brata Deogratiasa – jak go zaczęto nazywać. Lubiły go szczególnie dzieci rzymskie, bo czasem siadał z nimi na ulicy i uczył je piosenek.
Feliks lubił mówić, że zna tylko sześć liter: pięć czerwonych i jedną białą. Czerwone to pięć ran Chrystusa, a biała to Matka Najświętsza, którą kochał jak dziecko. Brat Feliks mało spał, w nocy długo się modlił, na pamięć znał fragmenty Pisma Świętego i codziennie przyjmował Komunię św. Jest pierwszym świętym wśród kapucynów.