Klaryska
ze stygmatami Męki Jezusa
Franciszek i Teresa Giuliani byli zamożną rodziną. Mieszkali w Mercatello we Włoszech. Mieli siedem córek. Trzy zmarły tuż po urodzeniu, trzy – wśród nich najmłodsza Urszula – wstąpiły do klarysek w Mercatello. Jedna córka pozostała w domu. Gdy Urszula miała 4 lata, umierająca mama powierzyła córki ranom Chrystusa. Urszuli przypadła rana Jego boku.
Gdy jako 16-latka Urszula wstąpiła do klasztoru w Citta di Castello, przyjęła imię Weronika. Była tam kucharką, szwaczką, piekarką i pielęgniarką. Nie było jej łatwo, ale jej siłą zawsze była szczera modlitwa. Ponad 30 lat zajmowała się nowicjatem, czyli najmłodszymi siostrami, a przez 11 lat była ksienią, czyli przełożoną klasztoru. Dla sióstr była bardzo wyrozumiała i życzliwa, a dla siebie wymagająca.
W czasie modlitw widziała czasem cierpiącego Chrystusa. Często przedstawia się ją w koronie cierniowej, bo dostała takie stygmaty, czyli znaki Jego Męki, a później stygmaty wszystkich pięciu ran Chrystusa. Cierpiała nie tylko fizyczne, ale również dlatego, że niektórzy uważali ją za oszustkę. Z tego powodu przez pewien czas Weronika nie mogła nawet przyjmować Komuni św. Na polecenie spowiednika przez 30 lat spisywała wszystko, co przeżywała. Tak powstał dziennik pt. „Pamiętnik męki”.