Był celnikiem i miał na imię Lewi. Pewnie nieraz odłożył jakąś lewiznę na boku. Ludzie nie cierpieli takich jak on. Jezus, na przekór wszystkim, widział w nim dar Boga.
Zapewne nieciekawie układało się życie Lewiego, pomimo dochodowej pracy. Żydzi krzywym okiem patrzeli na celników. – Zdrajcy i grzesznicy, okradający rodaków, by się przypodobać Rzymianom! – wołano. Lewi przyzwyczaił się do szykan. Nie przejmował się nimi. Wiedział, że byle kto nie może wykonywać jego zawodu. Trzeba znać się na rynku, przepisach prawnych, znać obce języki. Prawdopodobnie był kierownikiem kilkuosobowej grupy poborców opłat. Siłą rzeczy był skazany na towarzystwo tylko takich ludzi jak on. Na powszechny szacunek nie miał co liczyć. Żaden porządny Żyd nie mógł przyjaźnić się z celnikiem. Kto się zadawał z celnikami, stawał się nieczysty.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.