Galeria Narodowa w Londynie MGN 2008 12
Jak ktoś nazywa się Le Sueur, to musi być Francuzem. No chyba że grałby bardzo dobrze w piłkę nożną – wtedy może udałoby mu się też zostać obywatelem Polski. Ale Eustache Le Sueur nie miał czasu grać w piłkę, bo jako malarz króla Ludwika XIII miał inne zajęcia. Co prawda dla króla Francji pracował tylko kilka lat, ale to wystarczyło, żeby potem każdy chciał mieć coś, co wyszło spod pędzla królewskiego artysty. Tak więc miał co robić. Ozdabiał na przykład swoimi malowidłami ściany w paryskim hotelu Lambert, w którym dwieście lat później założą kwaterę główną wygnani przez zaborców Polacy. Bywalcami tego obiektu będą Słowacki, Mickiewicz, Chopin, Kossak i inni nasi wielcy rodacy. Le Sueur jednak ich tam nie spotkał, bo nie przeżył potrzebnych do tego dwu stuleci. Jakich tam stuleci – on nawet czterdziestu lat nie przeżył. Umarł biedaczysko, zanim zdążył namalować „Bitwę pod Grunwaldem”. No i potem zamiast niego musiał ją namalować Jan Matejko. Na szczęście Le Sueur zdążył stworzyć inne, całkiem sensowne dzieła. Jednym z nich jest „Święty Paweł nauczający w Efezie”. A właściwie dwoma z nich, bo ten, który tu widzicie, jest rodzajem szkicu do obrazu ołtarzowego o tym samym tytule.
Widać, że Efez
A dlaczego zająłem się akurat obrazem o takiej treści? Ano, bo w tym „Małym Gościu” piszemy o świętym Pawle. Artyści, gdy przedstawiają tego apostoła, najczęściej pokazują go w wersji poziomej, gdy leży na ziemi pod Damaszkiem, powalony światłością z nieba. Jest też dużo malowideł i posągów przedstawiających po prostu świętego Pawła. Stoi lub siedzi, zwykle trzyma miecz lub zwój i pióro. Ale stosunkowo mało jest poważnych dzieł, które przedstawiają go w typowej dla niego akcji. Bo dla Pawła typowe było głoszenie Dobrej Nowiny. On przemierzył pół świata, mówiąc o Jezusie, o nawróceniu, odpuszczeniu grzechów i o zmartwychwstaniu. I ten obraz właśnie to pokazuje. Wystarczy rzucić okiem, żeby zorientować się, że to Efez. Nie, nie na obraz. Na tytuł trzeba tym okiem rzucić.
Nic dziwnego, że widzimy Pawła w Efezie, bo akurat tam był dość długo i z bardzo dobrym skutkiem. Wielu ludzi pod wpływem jego nauki przyjęło chrzest. W Dziejach Apostolskich zapisano, że w Efezie działo się wiele cudów – wielu ludzi zostało uzdrowionych z chorób i wielu ludzi opuściły złe duchy. Zapisano też takie słowa: „I wielu też z tych, co uprawiali magię, poznosiło księgi i paliło je wobec wszystkich. Wartość ich obliczono na pięćdziesiąt tysięcy denarów w srebrze” (Dz 19, 19).
Księgi w ogień
Właśnie tę scenę widzicie na pierwszym planie: ludzie znoszą i palą księgi na środku placu. To musiała być niezwykła rzecz, skoro autor Dziejów podał ich wartość. Pięćdziesiąt tysięcy denarów w srebrze dziś oznaczałoby wiele milionów dolarów. Takie zachowanie ludzi, którzy dobrowolnie niszczą własne rzeczy warte majątek, jest dowodem na siłę słów Pawła. A właściwie dowodem mocy Ducha Świętego, który za pośrednictwem apostoła dotykał tysiące ludzi.
Jak widać, czasem trzeba się pozbyć czegoś cennego, żeby przyjąć to, co przyjąć naprawdę warto. Bo nie wszystko co cenne, jest też wartościowe. Ci ludzie zobaczyli, że magia jest sprzeciwiającym się Bogu bałwochwalstwem, ale przede wszystkim zobaczyli, co zyskują. Czyli, że zyskują zbawienie, a ono jest więcej warte niż każda cena. Coś takiego warto było namalować. A tym bardziej warto się temu przyjrzeć w poszukiwaniu fałszerstw, których jest dziewięć.
Wasz
Franek fałszerz
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.