Każdy może fruwać. A do tego wystarczy, żeby człowiek stał mocno na ziemi i trzymał się Jezusa. A On już zatroszczy się o takie chwile w naszym życiu, że poczujemy się jak w niebie. I potem już tylko będziemy za nim tęsknić.
Pamiętam taką scenę filmową, kiedy do szpitala, na wezwanie lekarzy przychodzą, a właściwie przybiegają, przerażeni rodzice kilkuletniego chłopca. Wchodzą na salę, gdzie w bandażach, usztywniony zupełnie leży ich Wojtek. – Co się stało, syneczku? – pytają kompletnie zaskoczeni. – Wojtek wyskoczył z okna Waszego mieszkania – wyjaśnia lekarz uprzedzając odpowiedź równie zszokowanego dziecka. – Dlaczego?! To niemożliwe – rodzice nie mogą pojąć. Przecież ich Wojtek jest mądrym, odpowiedzialnym chłopcem. Po dłuższej chwili, patrząc w zapłakane i pytające oczy mamy Wojtek mówi cicho: „Mamo, bo ja myślałem..., bo ja zawsze chciałem... fruwać”.
Trochę dziwna ta scena filmowa, ale myślę, że wcale nie niemożliwa. Chyba niemało jest takich ludzi, którzy marzą, by być jak ptaki. I fruwać wysoko, wysoko, coraz wyżej. Wojtek swoje marzenia chciał zrealizować sam i dosłownie. Nie wiedział, że aby fruwać, wcale nie trzeba wyskakiwać przez okno. Jeśli wysoko w górę potrafi unieść samolot, balon, rakieta czy helikopter, to tym bardziej człowiek, który w porównaniu z tamtym ciężkim żelastwem, jest leciutki jak piórko. I w dodatku do tego, by fruwać, nie potrzebuje żadnego supernowoczesnego silnika.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.