Kapadocja to kraina w Turcji. Ale ten, kto by się tam znalazł niespodziewanie, mógłby pomyśleć że jest na… Księżycu. Wszystko przez morze przedziwnych kamiennych stożków.
Kiedyś Kapadocja leżała na przecięciu głównych szlaków handlowych. Kupców witał ponury krajobraz, pełen wygasłych wulkanów no i tajemniczych stożków. W pierwszych wiekach dały one schronienie chrześcijańskim mnichom. Ale ich historia rozpoczęła się przed milionami lat.
Proces ich powstawania rozpoczął się 8 milionów lat temu. Na skutek erupcji wulkanów. Obszar Kapadocji został pokryty warstwami lawy, popiołu, błota. Wskutek działań natury, grunt podniósł się o 300 metrów. Z czasem popiół wulkaniczny zamieniał się w tuf. To rodzaj miękkiej skały, o jasnym odcieniu. Kolejne erupcje wulkanów pokryły tuf bazaltem, czyli zastygłą lawą. Gdy teren nawiedzały trzęsienia ziemi, skalne warstwy pękały. Powodzie pogłębiały szczeliny w skałach. Reszty dopełniał wiatr.
W I wieku przybyli do Kapadocji pierwsi chrześcijanie. Podobno za sprawą św. Piotra. Tam żyli i modlili się. Najwięcej ich skalnych domów znajduje się w odległości ok. 90 km od miasta Kayseri (dawniej Cezarea). Z Kapadocji pochodził biskup Bazyli Wielki. To on zachęcał mnichów, by osiedlali się na tamtejszym terenie. Ziemia była żyzna. Mnisi drążyli więc w tufie pustelnie i świątynie. Wszystko bogato zdobiono malowidłami, które przetrwały do dziś.
Dużo fresków zostało zniszczonych w VII wieku przez tzw. ikonoklastów. To sekta, która była przeciwna oddawaniu kultu obrazom. Ale już w X wieku pojawiły się nowe freski. Można je podziwiać w świątyniach w dolinach Goreje i Ugrup.
W Kapadocji powstawały też podziemne miasta. Drążono je w tufie. Miały kilka poziomów. Były podobne do króliczych nor i mogły pomieścić tysiące mieszkańców. W nich to chronili się pierwsi chrześcijanie. Dały też schronienie Turkom, którzy w XIX w. ukrywali się przed najeźdźcami z Egiptu.
(wg. Reader’s Digest Niezwykłe miejsca, niezwykłe krainy)