nasze media Mały Gość 12/2024

Franciszek Kucharczak

dodane 30.08.2006 10:26

1415, 6 lipca - Konstancja. Z weselem umrę



Mieszkańcy Konstancji zbiegli się oglądać rzadkie widowisko. – Heretyka będą palić! – rozchodziła się w tłumie wieść. W bramie pokazał się orszak wiodący skazańca. Z daleka widać było papierową mitrę na jego głowie. Wymalowano na niej diabły i napis „herezjarcha”. Tak nazywano ludzi, którzy głosili rzeczy sprzeczne z nauką Kościoła.

Skazaniec nazywał się Jan Hus. Był księdzem i wykładowcą na uniwersytecie w Pradze. Ongiś, w tamtejszej kaplicy Betlejemskiej, głosił po czesku kazania, a że był gorliwym kapłanem i świetnym mówcą, słuchaczy miał wielu.
Mistrz Jan wołał, że źle się dzieje w Kościele, że duchowni nie żyją według Ewangelii, że nie myślą o biednych. Nie on jeden to mówił, bo czas dla Kościoła rzeczywiście był trudny. Ludzie nie bardzo wiedzieli, kto właściwie kieruje Kościołem, bo skłóceni kardynałowie wybierali swoich „papieży”. W końcu prócz prawowitego papieża było jeszcze dwu antypapieży – bo tak nazywano uzurpatorów. Protest Jana Husa nie był więc niczym nadzwyczajnym. Problemy zaczęły się, gdy zetknął się z naukami Johna Wiclefa. Ten Anglik głosił, że w Komunii świętej nie ma prawdziwego Chrystusa, odrzucał sakrament pokuty i kult świętych. Hus przejął się tymi błędnymi naukami, choć niezupełnie się z nimi zgadzał. Arcybiskup Pragi uznał jednak, że Hus głosi nauki niebezpieczne dla wiary, więc go wyklął. Ten jednak nie podporządkował się i dalej głosił kazania.

Wytłumacz się
Akurat trwał sobór w niemieckim mieście Konstancja. Zgromadzenie biskupów i innych możnych z całej Europy próbowało jakoś uporać się z problemem trzech jednocześnie rządzących papieży. Przy okazji zebrani zajęli się też naukami Jana Husa. – Niech się stawi przed nami i wytłumaczy – orzekli. Rządzący cesarz Zygmunt dał Husowi „list żelazny”, czyli zapewnienie, że nie zostanie aresztowany. Mistrz z Pragi udał się więc do Konstancji. Tam – wbrew cesarskiemu słowu – został pojmany i zamknięty w celi. Zebrała się komisja, która zaczęła go przesłuchiwać. Hus odpierał zarzuty o głoszenie fałszywych nauk Wiclefa. – Przyjąłem z jego pism tylko to, w czym przypominał zasady Ewangelii – tłumaczył. W pismach Husa znalazło się jednak stwierdzenie, że gdy duchowny zgrzeszy, przestaje być duchownym. To bardzo wzburzyło zebranych, nawet samego cesarza. – Gdzie on znajdzie człowieka bez grzechu? – oburzył się.
Zebrani zażądali od oskarżonego odwołania błędów. – Jak mogę odwoływać to, czego nie powiedziałem? – bronił się Hus. Chciał jeszcze raz wytłumaczyć nauki, do których się przyznał. Ale nie słuchano go, bo tak naprawdę wyrok z woli cesarza już zapadł.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..