Zamiast kupić sobie kawałek trzciny cukrowej, polskie dzieci odkładały grosiki na remont waszej szkoły – nauczyciel tłumaczy przejętym uczniom. – Nowy rok szkolny zaczynacie w najpiękniejszej szkole w okolicy.
Dzięki czytelnikom „Małego Gościa”, a właściwie dzięki uczestnikom nabożeństw różańcowych pod hasłem „Uratuj grzesznika – remontuj szkołę” udało się wyremontować całą szkołę w Rwandzie. Przypomnijmy: Misjonarz ksiądz Ryszard Kusy, marianin, proboszcz parafii w Nyakinamie prosił polskie dzieci o pomoc w remoncie kilku klas. Czytelnicy „Małego Gościa” nie zawiedli. W październiku 2007 roku odmawiając różaniec w swoich parafialnych kościołach, modlili się w intencji dzieci w Rwandzie i przynosili symboliczne grosze na remont ich szkoły. W całej Polsce zebrali ponad 88 tysięcy złotych. Wprawdzie remont trwał o rok dłużej niż planował misjonarz, ale udało się odnowić całą szkołę: naprawiono podłogi przypominające wyboistą drogę, dach, odmalowano 18 klas, zakupiono mapy i globusy. No i wstawiono normalne okna. Przedtem światło do sal lekcyjnych wpadało przez ułożone na przemian cegły i dzieci uczyły się w półmroku. – Dzięki pomocy Polaków mali Rwandyjczycy mają teraz jaśniej w klasach, jaśniej w głowach i słoneczniej w sercach – mówi misjonarz ks. Ryszard. W styczniu rwandyjskie dzieci w parafii Nyakinama rozpoczęły naukę w wyremontowanej szkole.
Święto dzięki Polakom
Od rana słyszę rytmiczny głos bębnów i powtarzanych piosenek. Rwandyjczycy śpiewają o otwartych sercach i pomocnych dłoniach czytelników „Małego Gościa”. Echo niesie po wzgórzach słowa: „Imana ibarinde” (Niech Bóg wam błogosławi). Trwają przygotowania do wielkiego święta, które ma być podziękowaniem dla każdego, kto choćby grosikiem przyczynił się do wyremontowania szkoły podstawowej w Nyakinamie. Na uroczystość przyszli wszyscy uczniowie. Dziewczynki w obowiązkowych błękitnych mundurkach, chłopcy w brązowych. Oprócz nauczycieli, są też przedstawiciele władz oświatowych, lokalnego samorządu i policji. Dobiega południe. Jest połowa stycznia a tu słońce praży niemiłosiernie. Już z daleka dostrzegam dachy budynków szkoły. Ich błękit odcina się od wznoszących się na horyzoncie wulkanów. Dookoła bananowe gaje i chaty z gliny. Kilkoro dzieci zajada ze smakiem kawałek trzciny cukrowej. Dla wielu to jedyny obiad. Dopiero wieczorem, jeśli dobrze pójdzie, zjedzą pierwszy posiłek: fasolę lub gotowane banany. Dlatego nauczyciel mówiący podczas uroczystości otwarcia wyremontowanej szkoły o polskich dzieciach rezygnujących z trzciny cukrowej wiedział, co mówi. Bo to chyba jedno z największych wyrzeczeń dla tamtych dzieci.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.