Myślisz, że wiesz jak wygląda samochód? Mylisz się grubo. Pojazdy budowane do pobijania rekordów prędkości, nie mają nic wspólnego z autami poruszającymi się po naszych drogach.
Kilka tygodni temu, w Bonneville Salt Flats w stanie Utah w USA pobito rekord prędkości. Pojazd o nazwie British Steam Car Challenge rozpędził się do prędkości 275 km/h. Dużo? Biorąc pod uwagę fakt, że był napędzany silnikiem parowym, to niezłe osiągnięcie.
Jak w starej lokomotywie
Samochód, o którym mowa nie wygląda oczywiście tak, jak pojazdy poruszające się po naszych drogach. Jest długi (ma 8 metrów) i stosunkowo szeroki. By osiągnąć maksymalną prędkość inżynierowie zaprojektowali bardzo opływową karoserię. Samochód musiał też być lekki, dlatego wiele elementów konstrukcyjnych pojazdu wykonano z aluminium, a pokrycie z włókna węglowego. Po dziesięciu latach pracy udało się pobić rekord. Choć samochód wyprodukowano w Wielkiej Brytanii, do bicia rekordu doszło pod koniec września w USA. Na dnie wysuszonego słonego jeziora, bo tylko tam, powierzchnia gruntu jest bardzo płaska, równa i co najważniejsze bardzo duża. Większość rekordów prędkości bije się właśnie tutaj. Parowy silnik o mocy 360 koni mechanicznych rozpędzał pojazd do maksymalnej prędkości pokonując aż 5 kilometrów. Później prawie 2 kilometry jechał z prędkością 275 km/h i… przez pięć kilometrów hamował hamulcami tarczowymi na wszystkie cztery koła i dodatkowo spadochronem. Jak można do tak dużych prędkości rozpędzić samochód parą? Wszystko działało trochę tak jak w starej lokomotywie. Z tą różnicą, że w parowozie wodę podgrzewał palący się węgiel, a w samochodzie palny gaz propan. W kilkadziesiąt sekund prawie 40 litrów wody w temperaturze grubo ponad 1000 stopni Celsjusza „zamienił” w bardzo gorącą parę. Ta napędzała turbinę i samochód mógł jechać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.