Hau, Przyjaciele!
W naszej parafialnej świetlicy wakacyjnej dzisiaj od rana zamieszanie i ruch. Dzieci już zjeżdżają z wakacji, dowiadują się, że tu można świetnie spędzić czas, więc od wczoraj jest ich jeszcze więcej. Ksiądz Wojtek dwoi się troi, a pani Maria aż się martwi, że we wrześniu pójdzie do szkoły wykończony. No to ja pomagam mu, jak tylko mogę. Przede wszystkim cierpliwie znoszę wszelkie głaskania, przybiegam do każdego, kto mnie woła, a maluchom pozwalam dosłownie na wszystko. W grupie najmłodszych jestem chyba główną atrakcją. Starsi przygotowują na dzisiaj prezentację o św. Jacku. Kuba, Łukasz i inni ministranci siedzą przy komputerze księdza Wojtka i tylko konsultują się z nim przez okno. Inna grupa przygotowuje inscenizację, stroje, scenografię. Co chwilę ktoś ma inny i bardziej szalony pomysł. Po wieczornej mszy parafianie zostaną zaproszeni na przedstawienie o świętym wędrowniku, który przeszedł tyle kilometrów po całej Europie, zakładał klasztory, opowiadał o Panu Bogu. Jestem pewny, że miał psa. Ktoś musiał go bronić przed rozbójnikami, czuwać przy nim w nocy. Marzyłem o małej chociaż roli i udało się. Bo jeśli nie będzie padało, przedstawienie odbędzie się przy grocie, a wtedy ja odegram rolę psa św. Jacka. Paulina będzie mi teraz tłumaczyła, co mam robić. Dlatego kończę. Cześć. Tobi.