Hau, Przyjaciele!
Ale dawno nie pisałem. Już się nawet zastanawiałem, czy jeszcze potrafię. Ale nie jest źle. Ledwo rodzinka wyszła do pracy, do szkół, ja myk do komputera i piszę. Muszę się poskarżyć. Mam doła jak nastolatek. Resztki śniegu stopniały, ziemia rozmiękła i wszyscy zapadają się w błocie. No i zaczyna się ten sam problem, co w zeszłym roku, czyli brudne łapy. W przedpokoju Pani położyła specjalną szmatkę, każdy ma obowiązek czyszczenia moich nieszczęsnych łap, znęcają się też nad brzuchem, krzyczą, gdy się pakuję pod kołdrę. A chociaż Paulina chodzi w butach, to chyba też ma doła, bo wczoraj płakała i płakała. Pani weszła kilka razy, zauważyła to, pocieszała ją, ale to chyba dobrze nie działało, bo łzy płynęły jeszcze większym strumieniem. Udało mi się Paulinę polizać kilka razy po policzku, nawet się uśmiechnęła. No i gdy późnym wieczorem Kuba po raz ostatni ze mną wyszedł, a potem znęcał się nad moimi łapami, to wreszcie Paulina wyraziła mi swoje współczucie i szepnęła: "Co, piesku, też masz doła?" No pewnie, że mam. Cześć, Tobi