Hau, Przyjaciele!
Coś się szykuje. Czuję to, a przecież nie ma doskonalszego węchu niż psi. Dzieci nieustannie spoglądają za okno, czy pada. Potem klikają na różne strony, by się dowiedzieć, czy jest szansa na doroczny dzień sportu w szkołach, czy raczej nie. Pierwszy raz słyszę, by Paulina i Kuba byli aż tak wielkimi zwolennikami sportu. Ale dopiero gdy przyszła Jadzia, gdy słyszałem, jak wesoła zabawa szykuje się na szkolnym boisku, ile konkurencji, jakie niezwykłe mecze, to wszystko rozumiem. Szkoda, że jak zwykle psy mają wstęp wzbroniony. Przecież wiele nastolatków jest bardziej niebezpiecznych niż my, pieski domowe. Nie obrażam się jednak, bo dobrze wiem, że gdy dziewczyny wracają podekscytowane ze szkoły, to najchętniej omawiają swoje sprawy wędrując wśród pól. Spacer ze mną to tylko pretekst. Dlatego i ja podnoszę łeb, wciągam głęboko powietrze, by się przekonać, czy są szanse, by jutro dzieci wyszalały się na szkolnych boiskach i na placach zabaw. A potem koniecznie wyprowadziły swoje pieski na dalekie spacery. To będzie ukoronowanie obchodów Dnia Dziecka. Cześć. Tobi.