Hau, Przyjaciele!
Podobno są ferie. Nie odczułem ich jeszcze z powodu weekendu. Faktem jest, że zarówno Paulina jak i Kuba odłożyli plecaki głęboko do szafy i nawet tam nie zajrzeli. Nowego śniegu jest coraz więcej, coraz bardziej grozi mi zakopanie się w głębokich zaspach. Rano Pani zabrała mnie na spacer za kościół, ale trzeba było wrócić na udeptane ścieżki. Nie było to miłe, gdy tylko mój łepek sterczał ze śniegu. Ja bym się z Pani nie śmiał, a ona wszystkim opowiadała o mojej przygodzie i chcą mi zdjęcia robić po obiedzie. Na szczęście dzieci oświadczyły, że mają swoje plany na tę niedzielę. To chyba wiąże się z niejakim Walentym patronem zakochanych. Kuba z cała grupą wybiera się na sanki. Będzie kilka koleżanek i kolegów z klasy. Za nic nie chciał powiedzieć, którą górkę wybierają. Musiał tylko obiecać, że komórka będzie włączona. Paulina pobiegła umawiać się z Jadzią. Już ja dobrze wiem, że chętnie by braci tropiły. Ale dzisiaj na moją pomoc nie mogą liczyć. W tak kopnym śniegu jestem zwolennikiem krótkich spacerów, a potem to umówiłem się z Panem na śledzenie zmagań olimpijczyków, a z Panią na czytanie książek. Cześć. Tobi.