nasze media Mały Gość 1/2025
dodane 01.11.2009 21:38

poniedziałek, 2 listopada, 2009r.

Hau, Przyjaciele!
Dobrze, że ten najtrudniejszy dla mnie dzień w roku minął. Już czułem, że się zbliża. Wróciły wspomnienia sprzed roku, sprzed dwóch lat, gdy tylko ujrzałem gromady ludzi ciągnące w pobliżu naszego domu na cmentarz. Te donice z kwiatami, gałęzie choiny. Zresztą, wszyscy sąsiedzi i nasza Pani też je przywieźli, ustawiali w garażu, rozmawiali na ten temat. Dlatego, gdy w piątek Pani z Pauliną wyruszyły na cmentarz, by sprzątać i ułożyć gałązki, to wiedziałem, że zbliża się ten dzień, gdy pies powinien cicho siedzieć w domu i czekać na powrót rodziny. Najpierw chciałem się obrazić, ale przecież Kuba pogłaskał mnie i uświadomił, że zostaję zupełnie sam w całym domu. Usiadłem więc na parapecie kuchennego okna i szczekałem na wszystkich przechodniów. A było ich wyjątkowo dużo, bo obok nas prowadzi polna ścieżka, taki stary skrót do cmentarza. Pierwsza wróciła Pani Maria. Postukała w moje drzwi i prosiła, bym przestał szczekać. No to skamlałem, by mnie wypuściła do ogrodu. Pobiegłem z jego lewy kąt i aż się przeraziłem. Od strony cmentarza biła wielka łuna. Czy moja rodzina jest tam bezpieczna? Czy ogień nie zrobi im krzywdy? Na szczęście wracali kolejni domownicy. Tylko Kuba został z kolegami, a kto wie, czy nie z koleżankami. Wrócił zamyślony i bardzo zmarznięty. Najważniejsze, że mam znowu całą rodzinę razem. Cześć. Tobi.


  • Poprzednie dni:.
  • « 1 »
    oceń artykuł Pobieranie..