Hau, Przyjaciele!
Och, jak ja kocham moją Panią! Razem z sąsiadką wpadły na rewelacyjny pomysł. Spotkały się w sobotnie popołudnie, by wspólnie gotowac, smażyc, piec. W kuchni zrobiło się tak wesoło, że Paulina oderwała się od komputera i wkrótce mieszała, miksowała, kręciła, dodawała. Po pół godzinie doszła Jadzia i poczułem się rewelacyjnie w tym damskim towarzystwie. Smakowite kęski pasztetu lądowały w mojej miseczce. Nie pogardziłem resztkami gulaszu. Równie chętnie zjadałem kruszonkę, bo zawartośc tłuszczu jest w niej imponująca. Każda z pań zlewała do garnków wywar z warzyw i kości, które też lądowały w mojej misce. Czego nie zdołałem pochłonąc, to ukrywałem w wiklinowej budce. Na szczęście Pani tego nie zauważyła. Gdy pod wieczór prace zbliżały się do końca, gdy zaczęło się sprzątanie, to uciekłem do Pana, do garażu. Zresztą, mężczyźni skończyli naprawę drobnych usterek i nagle poczułem rozkoszny zapach grilla. Postanowiłem biegac przez chwilę wokół domu, by nabrac apetytu na smakowitą kolację. Jako pierwszy wyczułem chłopaków, którzy właśnie wrócili, ale nie sami. Przy furtce dojrzałem Kingę i jeszcze jakąś dziewczynę. Rozszczekałem się, więc ojcowie wyjrzeli z altany i zaprosili dziewczyny na kiełbaski. No nie wiem, czy to dobry pomysł, bo nie znam ich apetytów. Lecz mam nadzieję, że zajmą się raczej głaskaniem "uroczego pieska" i dokarmianiem go. Już ja się o to postaram. Cześc. Tobi.