Hau, Przyjaciele!
Dziwne te wolne dni. Dzięki uporowi Pani uporządkowaliśmy mieszkanie i to bardzo gruntownie. Im rodzina była bardziej zrezygnowana, tym Pani bardziej zadowolona. Ale wczoraj pod wieczór nastąpiło zawieszenie broni. Zaczęło się świętowanie. Kuba i Łukasz wywieślili piękną flagę, która dumnie łomocze od wczoraj. Funia spoglądała zezem na powiewający materiał. A ja obiegłem kilka razy dom i mocnym szczekaniem obwieściłem okolicy, że oflagowany dom jest pod moją szczególną ochroną. Rodzice poszli przed południem do katedry na specjalną mszę. A dzieci? Zamiast wybrać się ze mną na piękny spacer, siedziały nad zadaniami i makabrycznie narzekały. Na szczęście Pan ze mną wyszedł. A jutro znowu wracają do obowiązków. Ja też. Cześć. Tobi.