Hau, Przyjaciele!
Co za piękna wycieczkowa niedziela. Niestety, bez Kuby, który tłumaczył, że woli spędzić ten dzień z kolegami. "I z koleżankami"- dorzuciła złośliwie Paulina, za co zaraz oberwała od brata. Rodzice jednak nie protestowali, tylko dokładnie wypytali- gdzie, z kim, kiedy wychodzi. Uzyskawszy zapewnienie, że nie wyłączy komórki, zaprosili na wycieczkę panią Kasię, naszą miłą sąsiadkę, która ukrywa dziecko w brzuchu. Jej mąż wyjechał na delegację, więc dzięki nam nie musiała spędzić tej niedzieli w samotności. Byliśmy nad wodą, spacerowaliśmy po lesie i po łąkach. Potem podjechaliśmy pod jakąś karczmę, co niezbyt mi się podobało, gdyż zostałem najpierw brutalnie zapięty na smycz i unieruchomiony przy jakimś drzewie. Na szczęście po chwili wszyscy wyszli, usiedli przy potężnym stole z wielkich bali, a ja ukryłem się w ich nogach. Lecz gdy w wielkim korytku podano pachnące przysmaki, to skrobałem wszystkich, by ulitowali się nad głodym psem. Nie powiem, każdy okazał się szczodry, no może tylko Pan miał jakiś opory z karmieniem psa przy stole. W drodze powroten mój brzuch był tak wypchany, jakbym i ja ukrywał tam dziecko. Cześć. Tobi.