Hau, Przyjaciele!
Jeden temat od tygodnia. Niewżny pies, nieważne nic, tylko zakończenie roku szkolnego. Całe szczęście, że są mecze, bo wtedy mogę sie przytulić, ktoś mnie nerwowo tarmosi, no i wciąż podjadam bez wiedzy kibiców. Moim zdaniem czegoś takiego jak zakończenie roku szkolnego nie powinno wogóle być. Dziewczyny biegały podekscytowane, a to kwiaty, a to próby, kościół, spowiedź, pranie, prasowanie, przymierzanie. Przez dwa dni nawet na polach nie byłem, tylko jakieś krótkie spacerki po Głowackiego. Ale nawet wtedy wysłuchiwałem różnych plotek, że ktoś się z kimś pokłócił, że ktoś nie mówi dobrze swojej roli, że tysiące spraw jest niesprawiedliwych. Lecz wczoraj, gdy zdenerwowanie sięgnęło szczytu, dzieci przyniosły świadectwa i wołały, że to już koniec. Chłopcy zaraz zawołali mnie na rowery, potem byłem z dziewczynami na polach. Dlatego gdy wieczorem przytuliłem się do kibiców, to zasnąłem i nawet jednego paluszka nikomu nie wyjąłem z ręki. Cześć. Tobi.