Hau, Przyjaciele!
Jaka niesprawiedliwość. Wielka niesprawiedliwość! Paulina i Jadzia wybiegły rano do szkoły sportowo ubrane, z małymi plecakami wypchanymi jedzeniem i kurtkami na wszelki wypadek. Ale przede wszystkim pełne entuzjazmu, radości. W ciągu kilku minut porannego spaceru zrozumiałem, że dziewczyny jadą na wycieczkę do Ojcowa. Aż usiadłem na chodniku, bo przecież to jest dyskryminacja zwierzątka. Od tysiecy lat psy towarzyszły ludziom w wędrówkach. A to znaczy, że nikt bardziej ode mnie nie nadaje się na tę wycieczkę. Niestety, obie dziewczyny lekko poklepały mnie po plecach i wybiegły przez furtkę. A ja zostałem smutny i rozczarowany. Pani Maria wyczuła mój nastrój i nawet przez jakiś czas rzucała mi kamyki. A potem częstowała ciastkami, gdy zrobiła sobie południową przerwę w pracy. Z chęci zemsty chciałem obrazić się na Paulinę i nie przywitać jej po powrocie. Lecz moje psie serce jest szczere. Dlatego ledwie usłyszałem wchodzące w ulicę Głowackiego dziewczyny, urządziłem koncert niezwykłego skomlenia, a potem odtańczyłem niesamowity taniec radości. Cześć. Tobi.