Hau, Przyjaciele!
Czekamy na ciepło, Pani Maria jest w pełni gotowa do dbania o każde źdźbło trawy w ogrodzie. Dzieci już się trochę obawiają, że będzie ich namawiała do prac, a oni za tym nie przepadają. Może dlatego Kuba wpadł po lekcjach, rzucił plecak, chwycił rolki i wybiegł. A ja? A spacer z psem? Na szczęście wróciła też Paulina i nie próbowała się wymigać od miłego obowiązku wyprowadzenia mnie. Ale zaraz zrobiła mi niespodziankę. Zamiast iść na pola, ruszyła w stronę szkoły. Wąchałem ślady, ale byłem też czujny. No i okazało się, że słusznie, bo na boisku jeździł na rolkach Kuba. Nie sam, chyba z dziesięć osób, lecz hałasowali za dwudziestu. Śmiali się głośno, a ja wyczułem, że panuje tam wielkie napięcie nerwowe. Usiadłem, przekrzywiłem łeb, wciągnąłem powietrze i już po chwili nie miałem wątpliwości, że coś iskrzy między Kubą i drobną Zuzią. Jeździli obok siebie i żartowali. A Paulina dokładnie ich sobie obejrzała, prychnęła i pociągnęła mnie do wyjścia. Musiałem za nią szybko dreptać, bo gnała jak czołg, bez przystanku. Ale ja ją znam. Wiem, że gdy obgada problem z Jadzią, to zaraz jej ulży. Może nawet pod wieczór wyjdziemy na pola? Cześć. Tobi.