Hau, Przyjaciele!
Rano bardzo ostrożnie wyjrzałem do ogrodu. Czy nie ma wichury? Czy za bardzo nie pada? Czy ryzykować i zostać na kilka godzin samemu w domu? Ale tak jakby sytuacja wracała do normy. Dlatego pobiegałem wesoło po każdym kącie. Zdumiała mnie ogromna ilość rozrzuconych dokoła gałęzi. Ciekawe, czy mogą już tak zostać, bo moim zdaniem dobrze pasują do otoczenia. Niestety, ledwo Kuba i Łukasz wrócili ze szkoły, sąsiadka już na nich czekała. Nawet nie próbowali protestować czy wymigiwać się lub tłumaczyć, że poczekają na siostry. Z moją pomocą zbierali gałęzie, cięli je sekatorem, układali na kompoście. Byłem zawiedziony, próbowałam ich zachęcić do zabawy, przede wszystkim do rzucania, ale zrozumiałem, że chcą jak najprędzej zniknąć z oczu sąsiadki. Niby mądrzy gimnazjaliści, a nie wiedzą, że gonitwa za patykami jest najlepsza. Cześć. Tobi.