Hau, Przyjaciele!
Już wiem, że w wielkopostne piątki Paulina biega do kościoła tuż po obiedzie. Wiadomo, schola ćwiczy śpiewy. Ponieważ dzisiaj koleżanki przyszły po nią bardzo wcześnie, nie zdążyła nawet sprzątnąć ze stołu, o zmywaniu nie mówiąc. Kasia, którą serdecznie powitałem, wpakowała się od razu do pokoju. A potem krzyknęła: "Ojej, ale nabłociłam!" Jednak Paulina machnęła ręką, bo już dzwoniła Jadzia. Przed próbą jest tyle ważnych spraw do omówienia. Kuba wybiegł na Drogę Krzyżową w ostatniej chwili, gdyż wciągnęła go nowa gra. Zostałem więc sam i czułem się jakoś nieswojo. Tak, jakbym to ja zostawił mieszkanie w takim stanie. Rodzice wrócili obładowani zakupami. Rozejrzeli się po mieszkaniu. Pan zakazał sprzątać. Miał mnóstwo pracy na komputerze, więc już się rozsiadł u Kuby, a Pani poradził, by wyszła ze mną na spacer. W przedpokoju na rodzinnej "tablicy ogłoszeń" zostawiła tylko kartkę: "Poszłam przemyśleć IV stację". Nie rozumiem tego, ale pomysł spaceru jest zawsze dobry. Gdy wróciliśmy, naczynia były zmyte, podłogi czyste, a dzieci jakieś takie zawstydzone. No cóż, są sprawy dla mnie niepojęte. Cześć. Tobi.