Hau, Przyjaciele!
Paulina dzisiaj płakała i to mocno. Lizałem ją po rękach i po twarzy, szarpałem, a ona tylko się coraz bardziej rozczulała. "Nie cierpię matematyki! Ty nawet nie wiesz, Tobi, jaki jesteś szczęśliwy, że nie chodzisz do szkoły." Pewnie, że jestem szczęśliwy, bo mam swoją rodzinę. Dbam o nich, chronię, bronię, to niczego więcej do szczęścia nie potrzebuję. Oprócz dobrego jedzenia... No i spacerów, najlepiej bardzo dalekich... Właśnie myślałem, co jeszcze jest mi w życiu koniecznie potrzebne, gdy dotarło do mnie, że Paulinę zżera zazdrość. Tak się dzieje często, gdy Jadzia dostaje lepszą ocenę. Słuchałem narzekań i plotek, gdy nagle bohaterka tych skarg zadzowniła nieśmiało do drzwi. "Czy zrobimy razem matmę?"- zapytała niepewnie Jadzia. Paulina miała tak głupią minę, że nagle obie wybuchnęły szalonym śmiechem, ja się rozszczekałem i zrobiło się wesoło. Ale potem były straszne nudy, bo dziewczyny robiły bez końca zadania. Coś mi się wydaje, że szkoła jest już świetna, a matma nie najgorsza. Cześć. Tobi.