Hau, Przyjaciele!
Marianki zbierały się pod kościołem, by ćwiczyć śpiewy przed Drogą Krzyżową. Kuba w tym czasie wypuścił mnie do ogrodu. Ponieważ furtka była otwarta, skorzystałem z okazji i już stałem dumnie przy dziewczynach. Ależ one jazgotały. Bo podobno przyjdzie Ola. A jakim prawem, jeśli tydzień temu jej nie było? Wcale nie chorowała! Po prostu nie chciało jej się. A teraz będzie się wymądrzała, pouczała, popisywała się. Ojej, tyle oskarżeń, że aż podkuliłem ogon. A tymczasem w drzwiach stanął ksiądz Wojtek i słuchał. "Hej, dziewczyny, wejdźcie do kościoła i stańcie przy I stacji." Dlaczego tak? Marianki spojrzały pytająco. A ksiądz z tajemniczą miną ogłosił konkurs. Która zrozumie, dlaczego pod tym właśnie obrazem odbędzie się próba śpiewu? A potem usłyszałem stanowczy rozkaz: "Tobi, do domu!". Hm, szkoda, bo mam pewne podejrzenia na temat oskarżających koleżankę dziewczyn. Cześć. Tobi.