Hau, Przyjaciele!
Paulina wróciła ze szkoły z zamyśloną miną. Wyszła ze mną na krótki spacer. Zresztą, nie napraszałem się, bo mokro i pada deszcz. A potem od razu poszliśmy do sąsiadki. "Chciałam pani pomóc w porządkach"- oświadczyła od progu. Ja mruknąłem do Funi, że chcę jej pomóc opróżnić miski, ale stara kocica i tak to wie. Sąsiadka spojrzała na Paulinę nieco przenikliwym wzrokiem, uśmiechnęła się nieznacznie i oświadczyła, że można by przejrzeć wszystkie skarby na pawlaczu. No i zaczęło się wyciąganie, segregowanie, czyszczenie, wyrzucanie. Nabiegałem się do kontenera, pobrudziłem przy okazji podłogę, którą trzeba było zaraz myć. Właśnie kończyliśmy, gdy do drzwi zadzwoniła Jadzia. "Chciałam pani pomóc w porządkach"- oświadczyła i spojrzała na nas krzywo. - "Widze, że ktoś mnie ubiegł". Myślałem, że będzie wielka obraza albo kłótnia. Lecz sąsiadka nie dopuściła do tego. Zaciągnęła przyjaciółki do kuchni. Tłumaczyła, że zna 3 zasady Wielkiego Postu i chętnie pozwoli sobie pomóc. Ale radzi, by przede wszystkim pracowały w swoich domach, chociaż to nudne i takie codzienne. Lecz rodziny potrzebują tej pomocy najbardziej, a ofiara będzie większa, gdyż na wielkie pochwały raczej nie ma co liczyć. A ja? Sam sobie mam miski wylizywać? Cześć. Tobi.