Hau, to ja, Tobi!
Dziwna niedziela. Tylko rodzice poszli rano do kościoła. Kuba spał bez końca. Pani stwierdziła, że on nawet nie potrzebuje antybiotyków, gdyż zwalcza chorobę snem. Podobno to najlepszy sposób. Jakąś godzinę spędza przed komputerem i znowu zasypia. Paulina choruje inaczej. Trochę dzisiaj narzekała, trochę się nudziła, przerzucała bemyślnie kanały telewizujne, nie cieszyła jej moja obecność. Pan zrezygnował z przeglądania swoich papierów i urządzili sobie w trójkę wieczór gier. Były najpierw karty, a potem Pani przynosiła różne stare gry planszowe i grali z rozrzewnieniem, wspominając odległe lata, kiedy mnie jeszcze nie było w rodzinie. Nawet Kuba przywlókł sie do pokoju i włączył do zabawy. No i byłem szczęśliwy, bo zawsze jestem, jeśli tylko moja rodzina siedzi w jednym pokoju. Taka niedziela też mi się podoba. Cześć. Tobi.